Nie żyje Jerzy Janczukowicz, założyciel i wieloletni prezes Gdańskiego Klubu Płetwonurków „Rekin”, znany kolekcjoner, badacz historii i poszukiwacz przedmiotów z okresu II wojny światowej. Miał 82 lata.
Jerzy Janczukowicz przyszedł na świat w 1930 roku w Wilnie. Jego rodzina przybyła do Gdańska w 1945 roku. W 1957 roku, podczas studiów na Wydziale Budownictwa Lądowego Politechniki Gdańskiej, wraz z grupą członków Zrzeszenia Studentów Polskich założył Klub Płetwonurków „Rekin”. Prowadzili działalność polegającą głównie na oczyszczaniu podwodnych części kadłubów statków, polerowaniu śrub i kontroli sterów. Później rozszerzyli działalność o poszukiwania zatopionych wraków, na początek głównie lotniczych.
PIERWSZY WYDOBYTY SAMOLOT SKOŃCZYŁ W BARACH MLECZNYCH
Ich pierwszym dużym osiągnięciem było wydobycie z jeziora Mamry w 1961 roku całego niemieckiego samolotu ważącego 16 ton. W tamtym czasie nikt jeszcze nie dbał o pamiątki historyczne. Wszystko, co niemieckie, należało zniszczyć, a surowiec przeznaczyć na bardziej praktyczne rzeczy. Jak wieść niesie, samolot został przerobiony na ponad 12 tysięcy łyżek aluminiowych do barów mlecznych.
WE WRAKU „WILHELMA GUSTLOFFA”
W 1973 roku Janczukowiczowi udało się zorganizować pierwszą w Polsce legalną wyprawę do wraku „Wilhelma Gustloffa”. W tamtym czasie przekraczanie granic na morzu nie było łatwe. Poszukiwacze wpadli jednak na pomysł, dzięki któremu dostali zgodę. Wyjaśnili, że chcą na statku znaleźć i wydobyć bursztynową komnatę, którą przekażą „Wielkiemu Bratu”, ZSRR.
Z tej wyprawy Janczukowicz przywiózł m.in. lampion, bulaj i kawałek balustrady, które trafiły do siedziby Klubu Płetwonurków „Rekin”. Jak jednak podkreślał, to żadne skarby, lecz pamiątki. Później do „Gustloffa” schodził jeszcze kilkadziesiąt razy, również na prywatne zlecenia.
KOLEKCJONER ZABYTKOWYCH POJAZDÓW I CZOŁG NA ULICY
Janczukowicz był znanym kolekcjonerem wielu zabytkowych pojazdów. Jego klub „Rekin” był stałym uczestnikiem Parady Niepodległości w Gdańsku. W latach 2001–2013 eksponował przed willą „Rekin” czołg. Miasto jednak chciało naliczyć mu opłatę roczną za zajęcie pasa drogowego, dlatego przetransportował wóz do skansenu w Żukowie.
am