Nie namalowane, a wydrapane i już nie wandalizm, a historyczna pamiątka. Na cegłach Wielkiego Młyna w Gdańsku podczas prac konserwatorskich natrafiono na nowożytne graffiti. Odkryto je na dużej wysokości.
Odkryte w Wielkim Młynie napisy mieszczą się zwykle na jednej cegle. Największy z nich ma wymiary ok. 50×30 cm. Na cegłach są monogramy, imiona, nazwiska oraz daty: 1787, 1816, 1841 czy 1847.
– Ich autorami byli najpewniej pracownicy Wielkiego Młyna, być może robotnicy wykonujący tu prace budowlane. Pozostawili je pod samym sklepieniem dachu na wysokości około 20 metrów ponad poziomem drugiego piętra – mówi Andrzej Gierszewski z Muzeum Gdańska.
Na górnych kondygnacjach młyna dawniej znajdowały się magazyny i z tego powodu nie było konieczności, by, tak jak dziś, wspinać się po rusztowaniach w celu wyrycia inskrypcji. Dziś, po odbudowie obiektu z lat 60. XX w., wewnątrz zabytku znajdują się cztery poziomy. Dawniej było ich aż osiem.
ŚLAD PO PRACOWNIKACH
Napisy, choć są ciekawym odkryciem, nie są niczym zaskakującym.
– Dzięki takim działaniom naszych przodków wiemy, że człowiek od tysięcy lat kieruje się tymi samymi motywami. Chce pozostawić ślad po sobie. I tak też uczynił pan Jachs, który wydrapał na kilku cegłach swoje nazwisko. Nie był ani pierwszym, ani ostatnim, który to uczynił – dodaje Gierszewski.
Podobne pochodzące z innych lat przykłady znajdują się m.in. w Ratuszu Głównego Miasta – z datą 1582, Zespole Przedbramia, Twierdzy Wisłoujście czy Bramach Wyżynnej i Nizinnej.
Odkryte w Wielkim Młynie napisy z racji lokalizacji nie będą eksponowane.
W tej chwili w Wielkim Młynie trwają prace budowlane i konserwatorskie mające przystosować obiekt do nowej funkcji. W czerwcu 2021 do budynku przeniesie się Muzeum Bursztynu.
Aleksandra Nietopiel/ako