Francja i Niemcy wprowadzają lockdown. Jak sytuacja w tych krajach może wpłynąć na polską gospodarkę? O tym w audycji „Ludzie i Pieniądze” Iwona Wysocka rozmawiała z Dariuszem Wieczorkiem, prezesem HCS Polska, oraz Arturem Kiełbasińskim z Radia Gdańsk.
– Z punktu widzenia wzrostu gospodarczego czy efektywności prowadzenia działalności usługowej dla konsumentów to jest bardzo zły czas. Jeżeli dwie tak ogromne gospodarki jak francuska i niemiecka – przypomnijmy, Niemcy są głównym odbiorcą naszego eksportu, Francuzi są czwartym partnerem handlowym – wprowadzają lockdown, to niewątpliwie jest to poważne zagrożenie dla polskich firm, dla naszego eksportu i nie są to dobre informacje – ocenił Artur Kiełbasiński.
– Sytuacja jest bardzo zła. Te dwa lockdowny – we Francji a zwłaszcza w Niemczech – uderzą w polską gospodarkę. Musimy pamiętać, że blisko połowa polskiego PKB jest związana z eksportem, a głównym odbiorcą są Niemcy. Trudno spodziewać się innej odpowiedzi niż ta, że będzie to cios w polską gospodarkę. Warto wspomnieć, że na ten moment Niemcy wprowadzają lockdown jedynie na miesiąc, do końca listopada, aczkolwiek rozumiem, że można oczekiwać przedłużania czy dłuższego trwania takiej sytuacji – przyznał Dariusz Wieczorek.
– Jest jeszcze jeden bardzo poważny element. Jesteśmy u progu listopada, a potem jest grudzień. To był złoty okres dla handlowców, decydujący o poziomie wzrostu gospodarczego. To są kluczowe tygodnie dla wyników gospodarczych przedsiębiorstw, dla przetrwania niektórych firm. Ten moment drugiej fali pandemii jest najgorszy możliwy z punktu widzenia gospodarczego – powiedział Artur Kiełbasiński.
– Rządzący stoją przed dramatycznym dylematem – ratowanie gospodarki czy też ratowanie służby zdrowia i życia wielu obywateli. Jeszcze przed wakacjami rozmawialiśmy na temat Funduszu Ożywienia, czyli tych setek miliardów euro, które Unia Europejska miała przeznaczyć na walkę z pandemią. Niestety administracja unijna nie daje możliwości szybkiego i elastycznego działania wtedy, kiedy jest sytuacja kryzysowa. A gdy taka sytuacja ma miejsce, trzeba działać bardzo szybko, nieszablonowo, przełamując dotychczasowe schematy. W tym momencie cały czas nie wiadomo, czy i kiedy te pieniądze będą dostępne, a mamy październik. Dostaliśmy miliard euro szybkiej pożyczki, ale to jest, powiedzmy szczerze, „na waciki”. Za kilka miesięcy ten fundusz będzie musiał zmienić nazwę z Funduszu Ożywienia na Fundusz Odbudowy – dodał Dariusz Wieczorek.