Niedawno w pożarze straciła cały dobytek, a teraz to, co ocalało, zostało skradzione. Potrzebna pilna pomoc dla mieszkanki gdańskiej Oruni, która wychowuje ciężko chorego syna. W ubiegłym miesiącu, gdy kobieta była z chłopcem na operacji w Portugalii, spłonął jej dom. To jednak nie było jedyne nieszczęście, które spotkało kobietę. Niedawno ktoś ukradł wszystkie rzeczy, które ocalały z płomieni i dary podarowane przez ludzi dobrej woli. Kobieta mieszka teraz w samochodzie.
– Gdzieś chodziłam, pytałam i prosiłam sąsiadów, czy gdzieś mogłabym się wykąpać. Samochód służy mi za sypialnię, samochód służy mi za jadalnię, generalnie jest takim miejscem, gdzie teraz toczy się całe moje życie. W samochodzie trzymam też odzież, którą otrzymałam. Nie zostawiłam jej w garażu, bo wiem, że złodzieje znów mogą przyjść i ukraść. Powiem wprost, że nawet boje się w tej chwili parkować na posesji, bo nie wiem, kto w nocy przyjdzie. Parkuję na stacjach paliw, gdzie są kamery, gdzie jest bezpiecznie – mówi pani Ania.
POTRZEBNE PILNE WSPARCIE
Dary można przywozić do domu kobiety, który mieści się przy ulicy Smętnej na Oruni Dolnej. Pierwszą pilną potrzebą jest wstawienie okien w budynku, aby uchronić dom przed kolejną kradzieżą.
Policja wszczęła dochodzenie w sprawie kradzieży. Złodziei nie udało się na razie zatrzymać.
Grzegorz Armatowski/mk