Trzeba nadal stosować metodę DDM, czyli dystans, dezynfekcja, maseczka i wtedy razem ze szczepieniami to zadziała – powiedział PAP kardiolog, lipidolog, epidemiolog chorób serca i naczyń prof. Maciej Banach, dyrektor Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Profesor Banach ma nadzieję, że za rok pandemię uda się zwalczyć. – Nie chciałbym, aby fakt bliskiej perspektywy szczepionki był dla kogokolwiek usprawiedliwieniem zaniechania dotychczasowych metod zabezpieczenia – podkreśla.
NIE ODKŁADAĆ WIZYT U LEKARZY
Duża liczba zakażeń w październiku spowodowała – zdaniem kardiologa – ponowny wzrost obserwowanego już wiosną zjawiska odkładania wizyt lekarskich, diagnostyki zabiegów i operacji, szczególnie, jeśli chodzi o schorzenia płuc i choroby serca. – Apelowaliśmy: nie czekaj, bo w szpitalu masz znacznie mniejsze ryzyko zakażenia niż na stacji benzynowej czy w sklepie – przypomina lekarz. – Październik był ciężki, ale jest jedna rzecz, która wyróżnia ten okres w porównaniu z pierwszą falą – nawet wtedy, kiedy jest rekordowa liczba zakażeń, wiemy, jak postępować – mówił.
– Wiemy, jak podczas pandemii skutecznie i bezpiecznie pacjenta zdiagnozować i leczyć – zapewnił dyrektor Instytutu Centrum Zdrowie Matki i Dziecka w Łodzi (ICZMP).
Zdaniem profesora Banacha możliwość czasowego zawieszenie leczenia przy rozmaitych schorzeniach podczas epidemii należy rozpatrywać bardzo indywidualnie. – U jednego pacjenta, który odłoży badania, nic się nie stanie, a drugi może dostać zawału mięśnia sercowego – ostrzegł kardiolog.
– Dlatego chcę podkreślić, że możemy podczas pandemii skutecznie leczyć choroby serca i naczyń – zaznacza. – Wówczas, jeśli ktoś z pacjentów kardiologicznych zachoruje na COVID-19, będzie mniejsze prawdopodobieństwo wystąpienia powikłań – zaznaczył.
– Te czynniki ryzyka to m.in. współistniejąca choroba sercowo-naczyniowa, otyłość, cukrzyca, zaburzenia lipidowe. Jeśli wystąpią przy COVID-19, mogą powodować cięższy przebieg choroby – wyjaśnił Banach. – Jeśli mamy jakieś objawy naszej choroby podstawowej, nie bójmy się – skorzystajmy z rozmowy telefonicznej z lekarzem, który poradzi, jaki rodzaj diagnostyki czy leczenia jest konieczny – zachęcał profesor.
Zdaniem Macieja Banacha nie ma żadnych wątpliwości, że palenie tytoniu zwiększa ryzyko cięższego przebiegu COVID-19. – Palenie tytoniu uszkadza nabłonek dróg oddechowych – ostrzegł Banach. – Wtedy następuje tzw. remodeling, czyli stopniowy, ale postępujący i nieodwracalny zanik funkcjonalności dróg oddechowych, co pogłębia ryzyko powikłań przy COVID-19 – wyjaśnił.
U wieloletnich palaczy – jak dodał lekarz – występuje przewlekła, obturacyjna choroba płuc, która też zwiększa ryzyko cięższego przebiegu śródmiąższowego zapalenia płuc, które powoduje COVID-19. – Ponadto, jeśli palimy, nie mamy maseczki, co dodatkowo naraża nas na zakażenie koronawirusem – ostrzegł prof. Banach.