Kacper Płażyński składa skargę na prezydent Gdańska. Powodem sprawa gdańszczanina, któremu bezprawnie odebrano mieszkanie

– Aleksandra Dulkiewicz wciąż mówi o praworządności, poszanowaniu prawa i szacunku. W praktyce jednak gdańskie władze nie kierują się zasadą praworządności, nie szanują prawa i nie mają szacunku dla zwykłych mieszkańców – twierdzi poseł PiS Kacper Płażyński i przypomina tym samym o przypadku Tadeusza Dąbrowskiego, który przez wiele lat walczy o to, żeby miasto zwróciło mu zagarnięte, jego zdaniem bezprawnie, w 2001 roku mieszkanie. W tej sprawie Płażyński zwrócił się o pomoc do Rzecznika Praw Obywatelskich. W 1996 roku Tadeusz Dębowski wraz z żoną stali się właścicielami mieszkania w Gdańsku przy ul. Aldony. W związku z pogorszeniem się relacji między małżonkami, w lutym 2001 roku pan Dębowski się z niego wyprowadził, a w grudniu 2001 roku Zarząd Miasta Gdańska złożył pani Dębowskiej ofertę zawarcia umowy najmu mieszkania komunalnego w zamian
za przekazanie na rzecz Miasta Gdańska drogą darowizny lokalu, którego współwłaścicielem był Dębowski.

Pani Grażyna Dębowska, nie informując męża, który w tym czasie przebywał w szpitalu, zrzekła się własności mieszkania, złożyła oświadczenie o darowiźnie na rzecz miasta i podpisała umowę najmu lokalu komunalnego.

– Należy zauważyć, że władze Miasta Gdańska od początku musiały być świadome, że pan Dębowski jest współwłaścicielem tego lokalu, bowiem był on wykupiony w 1996 roku przez państwa Dębowskich jako lokal komunalny. To znaczy, że wszelkie dane dotyczące lokalu były w posiadaniu miejskich urzędników. Co więcej, adresatem wskazanym w w/w ofercie najmu lokalu komunalnego był również p. Dębowski. Mimo to, Zarząd Miasta Gdańska uchwałą zdecydował się przejąć nieruchomość, należącą do p. Dębowskiego, co było działaniem w oczywisty sposób sprzecznym z prawem – czytamy w Skardze do Rzecznika Praw Obywatelskich na Prezydenta Miasta Gdańska, wysłanej przez Kacpra Płażyńskiego.
 
 
 
 W czerwcu 2002 roku pan Tadeusz został wezwany przez urząd do podpisania aktu notarialnego o zrzeczeniu się prawa własności nieruchomości, ale tego nie uczynił. W 2008 roku prawo własności lokalu – po podziale majątku małżonków – decyzją sądu przeszło na pana Tadeusza. Od tego też czasu musi regularnie za nie płacić, choć w nim nie mieszka.

Gdańszczanin wezwał Prezydenta Miasta Gdańska do dobrowolnego wydania nieruchomości, ale to nie nastąpiło. W 2012 roku Gdański Zarząd Nieruchomości Komunalnych przesłał pismo informujące o możliwości odebrania kluczy. Pan Tadeusz walczy o odbiór protokolarny mieszkania, bo od wielu lat nie miał wpływu na sposób jego użytkowania. W 2002 roku, po przejęciu nieruchomości przez gminę, rozpoczął się w mieszkaniu remont, wyburzono ściany, opróżniono lokal. Trzy lata wcześniej państwo Dębowscy sami przeprowadzili w mieszkaniu gruntowny remont.

W 2018 roku sąd przyznał panu Tadeuszowi 50 tys. zł odszkodowania od gminy, ale mężczyzna wciąż nie może doprosić się odbioru lokalu, zawierającego faktyczny opis stanu technicznego. Protokół ma stanowić dowód w potencjalnym procesie, do którego być może dojdzie związku z nieuczciwym działaniem władz Miasta Gdańska, które w dalszym ciągu robią wszystko by pozbawić go odszkodowania.

W 2019 roku władze miasta zdecydowały się potrącić z zasądzonego na rzecz pana Tadeusza odszkodowania kwoty: 18960,91 zł za remont budynku w którym mieści się lokal i 12 981,40 zł za remont lokalu.

PROŚBA O INTERWENCJĘ
 
Kacper Płażyński wniósł więc prośbę o podjęcie przez Rzecznika Praw Obywatelskich interwencji w sprawie pana Tadeusza Dębowskiego, który od prawie 20 lat walczy z Miastem Gdańsk o protokolarny odbiór mieszkania stanowiącego jego własność. Jak twierdzi, prezydent Miasta Gdańska uniemożliwia taki odbiór mieszkania, mimo że sąd prawomocnym wyrokiem uznał bezprawność jego przejęcia i nakazał zapłatę odszkodowania.

– Mam nadzieję, że rzecznik Adam Bodnar wzniesie się ponad pewnymi podziałami politycznymi i pomoże Polakowi w potrzebie. Ta sprawa pokazuje też arogancję i niewychodzenie naprzeciw w oczywistych sytuacjach miejskich urzędników czy prezydent miasta. „Nawalili” w skandaliczny sposób, zabrali to, co nie jest ich. Ten mieszkaniec od 20 prawie lat nie może doprosić się podstawowej rzeczy protokolarnego odbioru mieszkania, czyli przywrócenia mu jego własności – mówi Płażyński.

Tadeusz Dębowski walczy o swoje podstawowe prawo. – Chciałbym odzyskać to mieszkanie i wyremontować. Chcę mieć swoją łazienkę i móc się wykąpać. Po prostu chcę żyć jak człowiek.

Do urzędu miejskiego skierowaliśmy pytanie, czemu nie chce wydać protokolarnego odbioru mieszkania – czekamy na odpowiedź.

TREŚĆ DOKUMENTU MOŻNA PRZECZYTAĆ PONIŻEJ:

 

 

Aktualizacja 23.12.2020 r
 
Gdańskie Nieruchomości przesłały informacje dotyczące sprawy Tadeusza Dębowskiego, ale bez odpowiedzi pozostaje pytanie, dlaczego mieszkaniec nie może doczekać się protokołu zdawczego. Spółka podkreśla jednak, że niejednokrotnie wzywały mieszkańca do odbioru kluczy. Poniżej publikujemy treść odpowiedzi rzeczniczki Gdańskich Nieruchomości w tej sprawie – Aleksandry Strug:
 

Mieszkaniec, wystąpił do sądu przeciwko Gminie i Wspólnocie Mieszkaniowej Aldony 5 w Gdańsku. Pan wnioskował o zapłatę kwoty 52 843 zł, tytułem odszkodowania za braki w wyposażeniu mieszkania i oraz kosztu przywrócenia lokalu do stanu z czasu, kiedy pan je zamieszkiwał. Mieszkaniec wniósł także sprawę do sądu o odszkodowanie w wysokości 115 500 zł, za bezumowne korzystanie z mieszkania przez Gminę, od czerwca 2009 do października 2015 roku.    

W lutym 2016 r. Sąd Okręgowy w Gdańsku oddalił roszczenie o zapłatę z tytułu bezumownego korzystania z lokalu, jednocześnie zasądzając na rzecz mieszkańca kwotę 8678,41 zł z odsetkami za opóźnienie, tytułem odszkodowania za brak wyposażenia mieszkania i kosztu przywrócenia lokalu do stanu poprzedniego. Sąd oparł się na wycenie biegłego sądowego. 

Pan wniósł apelację od tego wyroku, w wyniku której Sąd Apelacyjny wydał wyrok nakazujący Gminie zapłatę dodatkowej kwoty 35 129 zł z tytułu bezumownego użytkowania lokalu tylko w latach 2010 – 2012. 

Sąd wziął pod uwagę następujący stan faktyczny: Mieszkaniec w 2004 roku zwrócił się do ówczesnego GZNK z pismem, w którym poprosił, aby do czasu zakończenia postępowania o podział majątku nie dysponował lokalem przy ul. Aldony i od tego czasu nie interesował się lokalem. Gmina opiekowała się lokalem w imieniu Pana. W 2010 r. Pan zażądał wydania mieszkania, czego Gmina nie wykonała, zwracając się o przedstawienie postanowienia dotyczącego podziału majątku, stanowiącego jednoznaczne wskazanie majątku przypadającego każdemu z małżonków.  

W piśmie z listopada 2012 r. ówczesny Gdański Zarząd Nieruchomości Komunalnych, wezwał mieszkańca do odebrania kluczy do lokalu. W odpowiedzi pan oświadczył, że deklaruje gotowość przejęcia nieruchomości wraz z kluczami, po protokolarnym jej przekazaniu.  

W grudniu 2012 r. ponownie zaproponowano panu odebranie kluczy do lokalu mieszkalnego, ten jednak odmówił.

Sąd II instancji we wcześniej wspomnianym wyroku uznał, że w momencie zaoferowania wydania kluczy do lokalu Gmina zrezygnowała z samoistnego władania lokalem, i to mieszkaniec nie chciał przejąć tego mieszkania, a zatem pozostawał w zwłoce. Wobec wielokrotnej odmowy odbioru kluczy, Gmina skierowała do Sądu Rejonowego Gdańsk-Północ, wniosek o zezwolenie na złożenie kluczy do depozytu sądowego. Skoro Gmina nie jest właścicielem lokalu, ani też jego posiadaczem, nie może przekazać go panu protokolarnie. Należy przy tym podkreślić, że zgodnie z art. 348 kodeksu cywilnego wydanie środków, które dają faktyczną władzę nad rzeczą  jest jednoznaczne z wydaniem samej rzeczy. Jak podkreślano, Gmina wielokrotnie oferowała panu wydanie kluczy, co – zgodnie z powołanym przepisem – było równoznaczne z oferowaniem wydania samego lokalu. Należy podkreślić ponadto, że realizując wspomniane wcześniej wyroki Sądu, Gmina zapłaciła na rzecz mieszkańca, zasądzone kwoty, wyczerpując tym samym zakres wszelkich roszczeń z tego tytułu.

 
mk/Aleksandra Nietopiel/pOr
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj