Sąd Rejonowy w Lęborku uniewinnił Rafała K. oskarżonego o kierowanie gróźb pozbawienia życia przy użyciu noża wobec burmistrza Łeby. Sąd nie znalazł żadnego uzasadnienia w materiale dowodowym, że doszło do jakichkolwiek gróźb karalnych – powiedziała w uzasadnieniu wyroku sędzia Natalia Jesionek.
40-letni Rafał K. został oskarżony o to, że 24 stycznia 2020 r. w Łebie w sklepie Polo Market groził pozbawieniem życia lub spowodowaniem uszkodzenia ciała burmistrzowi Andrzejowi Strzechmińskiemu. Z ustaleń śledztwa wynikało, że Rafał K., przechodząc obok burmistrza, otarł o jego ramię ostrze trzymanego w prawej dłoni noża stalowego z drewnianą rękojeścią o łącznej długości ok. 28 cm, czym wzbudził w pokrzywdzonym uzasadnioną obawę, że groźba będzie spełniona.
Proces przed Sądem Rejonowym w Lęborku rozpoczął się 21 lipca. We wtorek zapadł wyrok.
BRAK PODSTAW
Sędzia Natalia Jesionek uniewinniła Rafała K. od zarzucanego mu czynu i zwolniła z zapłaty kosztów sądowych.
– Zebrany materiał dowodowy nie dał podstaw, by uznać oskarżonego winnym zarzucanego czynu – mówiła sędzia Jesionek w uzasadnieniu wydanego wyroku.
Przytoczyła treść art. 190 Kodeksu karnego, podkreślając, że oskarżony nie wypełnił znamion czynu zabronionego. Dodała, że w rozpoznawanej przez sąd sprawie „mieliśmy do czynienia z sytuacją niestandardową, z sytuacją gróźb niewerbalnych”. Zaznaczyła, że takie występują, jednak w ocenie sądu, w tym przypadku brak dowodów na to, że oskarżony miał jakikolwiek powód, by grozić pokrzywdzonemu i chcieć te groźby spełnić.
Sędzia zaznaczyła, że jak wynika ze złożonych zeznań, pokrzywdzony z oskarżonym nie rozmawiali ze sobą, nie mieli sporów. W ocenie sądu nie było okoliczności uzasadniających obawę spełnienia gróźb. W tej sytuacji nie można mówić o przestępstwie.
– Sąd nie znajduje żadnego uzasadnienia, by doszło do jakichkolwiek gróźb karalnych – powiedziała sędzia Jesionek.
Wyrok nie jest prawomocny.
„DZIWNE SYTUACJE”
Na rozprawie 21 lipca pokrzywdzony burmistrz Łeby zeznał, że Rafał K. niespodziewanie klepnął go nożem na wysokości klatki piersiowej. Zaznaczył, że od czasu sprawowania funkcji burmistrza „w zasadzie co roku spotykają mnie od mieszkańców, osób prowadzących działalność jakieś dziwne sytuacje”. Wymienił przy tym nocne wtargnięcie dwóch mężczyzn na jego posesję, opluwanie oraz wielokrotne oblewanie nieruchomości kwasem mlekowym. Dodał, że w ciągu ostatnich trzech lat w związku z tymi agresywnymi zachowaniami prowadzone były trzy sprawy w sądzie, w których był pokrzywdzonym.
– Mam prawo obawiać się o własne życie – mówił wówczas na rozprawie Strzechmiński. Podtrzymał swoje wcześniejsze zeznania, z których wynikało, że Rafał K. zaszedł go od tylu, z prawej strony i w prawej dłoni miał narzędzie, które wyglądało na nóż.
WYJAŚNIENIA OSKARŻONEGO
Rafał K. nie przyznał się w toku śledztwa do zarzucanego mu czynu. Tłumaczył, że nie miał przy sobie noża tylko centrator do rur, który jest tępym narzędziem, nie można nim zrobić krzywdy. Wielokrotnie w śledztwie wyjaśniał, że nie chciał nikomu zrobić krzywdy, że nie miał żadnych zatargów z burmistrzem. Na jego zachowanie w Polo Markecie nie miały mieć wpływu przegrane wybory samorządowe, w których startowała jego matka.
Rafał K. nie potrafił wyjaśnić, dlaczego dotknął burmistrza narzędziem i dlaczego wniósł je do sklepu. Mówił natomiast, że w ogóle nie zamierzał wchodzić do Polo Marketu. Zrobił to tylko dlatego, by żona kupiła mu papierosy.
Do gróźb z użyciem noża wobec burmistrza Strzechmińskiego miało dojść 24 stycznia 2020 r. ok. godz. 19. Pokrzywdzony złożył zawiadomienie na policji 27 stycznia, wskazując sprawcę. 28 stycznia Rafał K. został doprowadzony do prokuratury, gdzie przedstawiono mu zarzut.
PAP/ako