Średnio pięciu pasażerów na kurs woziły w listopadzie publiczne autobusy w Kartuzach. Urzędnicy podsumowali pierwszy miesiąc funkcjonowania gminnej komunikacji w mieście. Połączenia zostały utworzone na próbę i wsparte przez rządowy Fundusz Rozwoju Przewozów Autobusowych.
Wiceburmistrz Sylwia Biankowska ocenia, że zdały egzamin. Jak mówi, to całkiem nowa linia, więc ciężko po tak krótkim czasie oceniać zapotrzebowanie, zwłaszcza podczas pandemii.
– W listopadzie obie linie przewiozły 1887 pasażerów. Jak na nowe połączenie nie jest źle, a liczba jest obiecująca – uważa Biankowska. Podkreśla, że celem funduszu jest właśnie finansowanie połączeń deficytowych w miejscach komunikacyjnych „białych plam”.
CO DALEJ?
Miasto chce, żeby autobusy kursowały także w 2021 roku. – Jako urząd na pewno będziemy się o to starać, natomiast jeszcze będziemy rozmawiać na ten temat z radą miejską, czy wyrazi zgodę – mówi Sylwia Biankowska. – Będziemy namawiać, żeby spróbować. Liczymy na to, że dzięki Narodowemu Programowi Szczepień za rok o tej porze pandemia będzie niemiłą przeszłością i będziemy mogli w pełni korzystać i cieszyć się z komunikacji publicznej – dodaje.
Linia numer 1 wozi pasażerów na okrężnej trasie przez miasto z osiedla Burchardztwo do ulicy Prokowskiej. Odjeżdża 11 razy dziennie. Bilet kosztuje 2 złote. „9-tka” to linia sołecka kursująca przez Kiełpino i Mezowo.
Połączenia w listopadzie kosztowały miasto 7 tysięcy złotych. 18,5 tysiąca to dopłata z rządowego Funduszu Rozwoju Przewozów Autobusowych.
Sebastian Kwiatkowski/ako