Pomorscy samorządowcy nie godzą się na zawetowanie unijnego budżetu. 21 osób podpisało oświadczenie w tej sprawie. Natomiast według radnych Prawa i Sprawiedliwości rząd stara się dbać o polskie interesy. Jak przekonuje Przemysław Majewski, negocjacje nie są kwestią otrzymania bądź nieotrzymania funduszy.
Samorządowcy mówią jednym głosem w sprawie unijnych funduszy – bez nich nie byłoby inwestycji, rozwoju regionów i Polski. Przed unijnym szczytem zaplanowanym na kolejne dwa dni, na którym wrócą rozmowy na temat budżetu 2021-2027, wyrażają obawę w sprawie zapowiedzianego weta przez Polskę i Węgry. Państwa nie chcą zgodzić się na mechanizm powiązania unijnych środków z tzw. przestrzeganiem praworządności. To, zdaniem polskiego rządu, niezgodne z unijnymi traktatami.
WEPCHNIĘCIE W OTCHŁAŃ?
Marszałek województwa pomorskiego Mieczysław Struk podczas konferencji prasowej przypomniał, że od początku naszego członkostwa w UE tylko w województwie pomorskim udało się zrealizować ponad 38 tys. projektów na kwotę ponad 50 mld zł.
– Byłoby katastrofą i wepchnięciem w otchłań naszego kraju, gdybyśmy nie mogli korzystać ze środków Unii Europejskiej. Nie dostrzegamy tutaj utraty suwerenności w związku z tym, że wiąże się zachowanie tego fundamentu, jakim są prawa wolności, demokracji czy wolnych sądów z funduszami europejskimi. Liczymy na to, że rządy Polski i Węgier się zreflektują. Że będziemy mogli obficie korzystać z pomocy UE, z funduszu odbudowy – dodawał marszałek.
APEL DO PREMIERA
– Stajemy z apelem do premiera polskiego rządu, w imieniu naszych mieszkańców, obywateli RP, którzy popierają nasze członkostwo w Unii, o to, żeby nie wetował budżetu i dał nam się rozwijać. Nam, czyli samorządom, mieszkańcom, przedsiębiorcom, pracodawcom, pracownikom i bezrobotnym. Bez tych pieniędzy mówimy: stop, koniec rozwoju – mówiła Hanna Pruchniewska, burmistrz Pucka. – W samym tylko Pucku w ostatnim programie operacyjnym pozyskaliśmy prawie 50 mln złotych, w powiecie było to prawie 170 mln. Cóż by było bez tych pieniędzy, skoro budżet Pucka wynosi 80 mln zł? Nie wyobrażamy sobie rozwoju naszych małych ojczyzn bez środków unijnych – podkreślała.
FAŁSZYWE TEZY
Stanowisko to skrytykowali radni Prawa i Sprawiedliwości z gdańskiej rady miasta. Ich zdaniem samorządowcy głoszą fałszywe tezy.
– Nieprawdziwa jest teza, jakoby w Polsce mogły być zatrzymane fundusze. Te fundusze będą płynąć dalej, nawet gdyby doszło do użycia weta. Ze składek członkowskich nikt państw członkowskich nie zwolnił. Negocjacje będą trwały dalej, aż do pozytywnego skutku – komentuje Kazimierz Koralewski, przewodniczący klubu radnych PiS w gdańskiej radzie miasta. – Jesteśmy przekonani, jako samorządowcy, że te listy to pewna realizacja planu Platformy Obywatelskiej. Polski dzielnicowej, która w swojej polityce omija rząd RP w otrzymywaniu funduszy, jakoby urzędnicy Komisji Europejskiej mieli lepiej wiedzieć, komu w Polsce najbardziej przysłużą się środki europejskie – dodaje.
„NIE WIEDZĄ O CZYM MÓWIĄ”
– Samorządowcy nie wiedzą do końca, o czym mówią – zauważa radny PiS, Przemysław Majewski. – Sprowadzają negocjacje do otrzymania bądź nieotrzymania funduszy. Sprawa jest jednak bardziej skomplikowana. Negocjacje między tzw. oszczędną czwórką państw a wprowadzenie warunkowości wypłacania środków, to wszystko składa się na potężny pakiet problemów, z którymi mierzą się teraz państwa – wyjaśnia.
Według radnego „samorządowcy takimi wystąpieniami tworzą tylko wrażenie, że rząd polski nie chce otrzymać pieniędzy z UE”.
– Tak po prostu nie jest. Rząd polski stara się dbać o polskie interesy, ale zauważa też wyzwania, przed którymi stoi UE, a państwa UE dbają o swoje interesy. Interesy Szwecji czy Austrii nie muszą być zbieżne z interesami Polski czy Grecji – dodaje Majewski.
Jak przekazał PAP rzecznik rządu Piotr Müller, negocjacje ws. budżetu cały czas trwają. Polska i Węgry wypracowały wspólne ramy negocjacyjne, ale na ten moment nie ma jeszcze porozumienia w ramach UE – przekazał PAP rzecznik rządu Piotr Muller.
Aleksandra Nietopiel/PAP/ako