Bez nich nie zahamujemy transmisji wirusa, ale wciąż nie wszyscy je noszą. Jak działają maseczki i które wybierać?

maseczki-rg2

Pomimo trwającej już ponad rok walki z pandemią, niektórzy wciąż niefrasobliwie podchodzą do nakazu noszenia maseczek. Komenda Główna Policji informuje, że do tej pory nałożyła 406 tysięcy mandatów osobom, które nie zasłaniały ust i nosa. Eksperci nieustannie przypominają, że sumienne noszenie maseczek przez znaczną większość społeczeństwa uchroniłoby nas przed lockdownem i zamykaniem wielu obszarów gospodarki. Wszystko więc spoczywa w naszych rękach.

Rzecznik policji insp. Mariusz Ciarka podał, że funkcjonariusze przeprowadzili dotąd 3,6 mln kontroli, mających na celu sprawdzenie, czy przestrzegane są wprowadzone nakazy, zakazy i ograniczenia związane z pandemią. Jednym z nich jest obowiązek zasłaniania ust i nosa. Za nieprzestrzeganie tego nakazu policjanci od początku działań nałożyli ponad 406 tys. mandatów, skierowali ponad 58 tys. wniosków o ukaranie do sądu, a 257 tys. osób pouczyli.

– Cały czas apelujemy o solidarność z chorymi i samodyscyplinę, aby zahamować transmisję wirusa. Pamiętajmy, że policjanci nie walczą z ludźmi, a z pandemią. Nie chcemy mieć powodów do karania – podkreślił insp. Ciarka.

LOCKDOWNY NIE BYŁYBY POTRZEBNE

Noszenie maseczek to nie lek na COVID-19, ale bardzo skuteczna metoda ograniczenia rozprzestrzeniania się koronawirusa. Regionalny dyrektor Światowej Organizacji Zdrowia w Europie dr Henri Kluge zauważa, że gdyby nosiło je 95 proc. ludzi, lockdowny nie byłyby konieczne. W opracowaniu, opublikowanym na łamach „Physics of Fluids” podkreślono z kolei, że pandemia zaczęłaby wygasać już w momencie gdyby dobre, wydajne maseczki nosiło chociaż 70 procent populacji.

 

(fot. Radio Gdańsk/Roman Jocher)

 

PODSTAWA TO MASECZKA CHIRURGICZNA

Na początku pandemii, gdy wiedza o rozprzestrzenianiu się koronawirusa była mniejsza, uznano przyłbice za dobry sposób ochrony dla osób, które mają problemy z oddychaniem w maseczce. Niestety, jak ocenił naczelny epidemiolog Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu dr hab. Jarosław Drobnik, obecnie wiemy, że są one bardzo mało skuteczne i służą głównie do ochrony śluzówek oczu.

Podstawowym sposobem zabezpieczenia przed wirusem jest stosowanie maseczek chirurgicznych oraz dystans społeczny. – One oczywiście chronią przede wszystkim przed rozpraszaniem aerozolu, ale także stanowią pewną barierę dla tych kropelek aerozolu, w których jest zawieszony wirus. W związku z tym tam, gdzie możemy mieć dystansowanie plus maseczka chirurgiczna, to już jest całkiem dobry sposób ochrony przed transmisją wirusa – powiedział ekspert.

MASECZKI FFP3, FFP2 I FFP1 DLA LEPSZEJ OCHRONY

Jeśli mamy taką możliwość, warto jednak pomyśleć o lepszej ochronie. Wybierając maseczkę, należy zwrócić uwagę na informację, jaki procent cząsteczek poniżej 0,6 mikrometra średnicy zatrzymują. Ważne jest też, jak i ile powietrza dostaje się i wypuszczane jest maseczką bokiem, co określa się jako przeciek wewnętrzny.

Maseczka chirurgiczna, jak sama nazwa wskazuje, została skonstruowana po to, by korzystać z nich w trakcie operacji. Nie przepuszcza nic ze strony chirurga, ale nie musi idealnie chronić przed środowiskiem zewnętrznym. – Zatrzymuje przynajmniej 80 proc. cząsteczek przy oddychaniu, a przeciek wewnętrzny musi być mniejszy niż 25 proc. Jedna czwarta powietrza idzie więc bokiem, a zatrzymuje się cztery piąte (80 proc. kropelek, cząsteczek poniżej 0,6 μm). W przypadku osoby chorej wystarczy założyć tego rodzaju maseczkę i przestaje być groźna dla otoczenia – powiedział profesor Ernest Kuchar z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

Maseczki FFP1 zatrzymują 80 proc. cząstek, a przeciek wewnętrzny wynosi 20 proc. Z kolei maseczki FFP2 mają 94-proc. skuteczność, natomiast przeciek wynosi 6 proc. Najwyższa skuteczność mają maseczki FFP3, które zatrzymują 99 proc., a przeciek wewnętrzny wynosi 1 proc. Trzeba jednak podkreślić, że im lepsza maseczka, tym trudniej się w niej oddycha.

UWAGA NA ZAWOREK

Droższe maseczki, np. FFP2 czy FFP3, często występują z zaworkiem wydechowym. – Należy pamiętać, że wtedy nie chronią w pełni osób przebywających w otoczeniu z powodu możliwości przedostawania się patogenów przez zaworek podczas wydechu – wyjaśnia dr Tomasz Wołkowicz z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny.

– Maseczki z zaworkiem mają sens jedynie w przypadku gdy to my chcemy ochronić się przed światem. Chodzi o to, że zaciągamy powietrze całą powierzchnią maseczki i wtedy jest ono filtrowane, natomiast całe wydychane powietrze wydostaje się przez zaworek. Jeśli jesteśmy zakażeni, to ta maseczka świata nie ochroni – powiedział ekspert.

Relatywnie najlepiej zabezpieczającymi półmaskami chroniącymi nas i otoczenie – przy założeniu ich prawidłowego użytkowania i utylizacji – są więc typy FFP2 i FFP3, ale bez zaworka. – W nich się trochę gorzej oddycha, ale taka maseczka działa w dwie strony. Zarówno ochroni nas przed światem, jak i świat przed nami – zauważa Wołkowicz.

 

PAP/naukawpolsce.pap.pl/am

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj