76. rocznica rozpoczęcia ewakuacji morskiej więźniów z obozu Stutthof. Połowa z nich nie przeżyła

mapa

25 i 27 kwietnia 1945 roku rozpoczęła się ostatnia karta w tragicznej historii KL Stutthof. W tych dniach z tego niemieckiego obozu koncentracyjnego ewakuowano drogą morską 4400 więźniów. Razem z więźniami z podobozu w Gdyni, czy też Gotenhafen, jak to polskie miasto nazwali niemieccy okupanci, było ich 5000. Prawie połowa z nich nie przeżyła. Więźniowie nazywali barki, na których płynęli, barkami śmierci. Ich wspomnienia z tych dni są bardzo dramatyczne.

– Pędzono nas jakąś długą drogą. Razem z nami szli Polacy, Norwegowie i Ukraińcy – więźniowie i jeńcy różnych narodowości (…). Zatrzymano nas nad brzegiem jakiejś wody. Kazano nam czekać. Byliśmy bardzo głodni – relacjonowała po latach Batia Berkowicz.

Jej koleżanka w niedoli, Agnieszka Recław, wspominała zaś, że niemieccy oprawcy „załadowali na barkę kobiety i mężczyzn razem, nie odizolowali także zdrowych od chorych. Znaleźli się między nami chorzy na tyfus brzuszny, tyfus plamisty i chorzy na flegmonę. Upchani w jedną masę, staliśmy zdrowi obok chorych nie mogąc nawet swobodnie poruszyć ręką”. Ci, którzy umierali, byli przez SS-manów wyrzucani do morza.

(mat. Muzeum Stutthof)
TRAFILI DO DANII I SZWECJI

Więźniowie byli ewakuowani do jeszcze bezpiecznych – z punktu widzenia Niemców – rejonów północnych III Rzeszy. Ci, którzy przeżyli i zostali uwolnieni w maju 1945 roku przez wojska alianckie, zostali przewiezieni do Szwecji i Danii.
O tragicznych wydarzeniach sprzed 76 lat pamiętają pracownicy Muzeum Stutthof i Instytut Pamięci Narodowej.
Przed Pomnikiem Walki i Męczeństwa kwiaty złożyli prof. dr hab. Mirosław Golon, dyrektor gdańskiego oddziału IPN, oraz dyrektor Muzeum Piotr Tarnowski.

Witold Chrzanowski/mrud
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj