Zaczęło się usuwanie piachu w celu pogłębienia wejścia do sopockiej mariny. Piach wysysany jest z dna morskiego obok molo i rurą przepompowywany na plażę, gdzie rozprowadzają go koparki i spychacze. Miasto zapewnia, że nie ma to związku z poprzednimi pracami refulacyjnymi i tworzącą się przy marinie łachą. Dyskusje na internetowych forach dotyczą jednak właśnie tego.
Sopoccy działacze miejscy oraz opozycyjni radni wytykają władzom miasta niegospodarność. Ich zdaniem ma do niej dochodzić na skutek rozbudowy mariny, która, choć służy rozwojowi żeglarstwa, to przyczynia się do wypłycania dna przy molo. Podobne opinie prezentowane są od kilku lat (artykuł archiwalny >>> TUTAJ)
„DOŻYWOTNIE MILIONOWE KOSZTY”
Jak mówią krytykujący, dalsza rozbudowa obiektu, w tym dobudowanie dodatkowego pomostu dla żeglarzy, może doprowadzić do rozwoju zjawiska zwanego tombolo, czyli nanoszenia piasku przez prądy morskie. Sam związek budowy mariny z powstawaniem łachy wskazywali wcześniej naukowcy z Uniwersytetu Gdańskiego. Mieszane uczucia wywołuje też widok ciężkiego sprzętu, spychaczy i koparek pracujących na plaży, gdzie z rury wyrzucana jest woda z odessanym z dna piaskiem.
– Prezydent Sopotu, jak system socjalistyczny, stwarza problemy, żeby potem je rozwiązywać. Najpierw zbudował marinę, żeby jego koledzy mogli przy niej cumować, a teraz mamy milionowe koszty odpiaszczania. Warto pamiętać, że prezydent, kiedy były podejmowane decyzje o rozbudowie, ignorował alarmy naukowców, które wyraźnie mówiły, że w tym miejscu marina nie powinna stanąć. Ty samym Sopot został skazany na dożywotnie milionowe koszty – mówi Wojciech Wężyk ze Stowarzyszenia Sopot OdNowa.
– Prezydent Jacek Karnowski nie tylko nie słuchał mieszkańców przeciwnych rozbudowie mariny, ale także wysokiej klasy specjalistów od prądów i dynamiki mas wodnych z Instytutu Oceanografii PAN w Sopocie. Ostrzegali oni w licznych ekspertyzach, że efekt tombolo wywołany budową betonowej Mariny spowoduje odkładanie się łachy piasku przy zabytkowym molo. Płacimy kilkaset tysięcy złotych co roku za odpiaszczanie i zamiast złotych plaż mamy wiosną góry błota z czarnym żwirem. Trzeba także podkreślić, że oprócz wysokich kosztów inwestycji odpiaszczania, to przyrastanie piasku negatywnie wpływa na jakość sanitarną naszych kąpielisk przez przyrost glonów. Nasze sopockie plaże to obecnie plac budowy i pole walki z naturą prezydenta Jacka Karnowskiego, który tak często podkreśla swój szacunek do natury. To co obserwujemy, zdecydowanie temu przeczy – mówi pełnomocnik PiS Sopot Aleksandra Pańka.
„MARINA I FALOCHRON CHRONIĄ MOLO”
To kolejny raz, gdy widok buldożerów i rur budzi kontrowersje, bo podobne prace, choć mające związek z usuwaniem łachy, odbywały się także w ubiegłych latach. Wiceprezydent miasta Magdalena Czarzyńska-Jachim zapewnia jednak, że pogłębianie dna jest konieczne, by umożliwić wpływanie do jachtom do mariny, a obecne prace są częścią rozbudowy obiektu i ich koszty są wpisane w większy projekt.
Przypomina też, że budowa mariny była następstwem budowy falochronu, który zabezpiecza boczną ostrogę molo przed zniszczeniem w czasie sztormów, co zminimalizowało koszty jej remontów.
– Boczna ostroga była regularnie niszczona przez sztormy. Koszty naprawy były gigantyczne. To było nawet 6 mln zł raz na dwa, trzy lata. Dlatego wiele lat temu sopoccy radni i prezydent zaczęli się zastanawiać, co zrobić, by ostrogę ochronić. Jedyną możliwością była budowa falochronu. Powstała idea stworzenia w tym akwenie otoczonym falochronem i ostrogą przystani jachtowej. I to była genialna idea. Molo zyskało dodatkową funkcję i dodatkowe ciągi spacerowe, bo mieszkańcy i turyści lubią spacerować w rejonie mariny. Przede wszystkim dało to jednak możliwość rozwoju żeglarstwa – mówi Magdalena Czarzyńska-Jachim.
„TO BYŁA JEDYNA SŁUSZNA DECYZJA”
Wiceprezydent tłumaczy, że wejście do mariny, „podobnie jak wejście do każdego portu, musi być pogłębiane”. Koszt całej inwestycji, która obejmuje nie tylko pogłębianie, ale dodatkowe pomosty, miejsca cumownicze, zaplecze socjalne dla żeglarzy, a także zakup 3 jachtów to 3,4 mln zł, z czego dofinansowanie zewnętrzne wynosi 2 mln zł.
– Porównując te koszty do kosztów odbudowywania ostrogi bocznej, można powiedzieć, że miasto podjęło jedyną słuszną decyzję ze względu nie tylko na poniesienie prestiżu i rozwój oferty turystycznej, ale także ze względu na ekonomię – dodaje wiceprezydent.
Przeciwnicy rozbudowy uważają natomiast, że koszty związane z corocznym wydobywaniem piasku (w 2020 roku miasto zarezerwowało na ten cel ponad mln zł), przewyższają profity takie jak wzrost prestiżu i rozwój żeglarstwa. Marinę zbudowano w roku 2011. O planach jej obecnej rozbudowy więcej >>> TUTAJ.
Piotr Puchalski
Napisz do autora: p.puchalski@radiogdansk.pl