W marcu pisaliśmy o Oldze, ratowniczce medycznej i gdyniance, która choruje na ostrą białaczkę szpikową. Pomóc wówczas mógł jedynie przeszczep komórek macierzystych od niespokrewnionego bliźniaka genetycznego. Odnalezienie go nie było łatwe, ale udało się i obecnie kobieta ma bardzo duże szanse na pokonanie choroby.
W pomoc Oldze włączyli się ratownicy medyczni, którzy na co dzień stają z koleżanką do walki o życie innych. O akcji pisały również lokalne media, w tym Radio Gdańsk. Inicjatywa ratowania gdynianki mocno rozniosła się na Facebooku. Pojawiały się liczne filmiki, na których ludzie zachęcali do rejestracji do bazy dawców szpiku. Taką zachętę wyśpiewał także gdyński chór Razzle Dazzle Choir. Nie zabrakło także zdjęć z dedykowanym hashtagiem #UratujRatowniczkeOlge. Dzięki intensywnym działaniom Olga odnalazła swojego brata genetycznego.
– Byliśmy bardzo mocno zaskoczeni, jednocześnie szczęśliwi, że tak mocno ludzie się angażują i utożsamiają z drugim człowiekiem. Informacja o tym, że Olga znalazła dawcę, była dla mnie, jak i całej fundacji ogromnym szczęściem. Czekamy teraz, aż przejdzie przez cały proces, bo to dopiero szczęśliwy początek drogi do wyzdrowienia – wskazuje Sylwia Zakrzewska z Fundacji DKMS.
CO 40 MINUT KTOŚ DOWIADUJE SIĘ O BIAŁACZCE
Aż 908 nowych, potencjalnych dawców szpiku zamówiło pakiet rejestracyjny przez stronę dedykowaną Oldze.
– Gdy organizujemy taką akcję dedykowaną – na przykład dla Olgi – to jest to dedykacja symboliczna. Inicjatywy mają za zadanie przybliżyć sytuacje chorych osób i pomóc innym utożsamić się z nimi. Takich osób jest bardzo dużo. Chorują dzieci, młodzież, dorośli. Co 40 minut w Polsce ktoś dowiaduje się, że jest chory na białaczkę lub inny nowotwór krwi – wyjaśnia Sylwia Zakrzewska.
HISTORIA OLGI
Olga Łakomska jest mieszkanką Gdyni. Pracę w szpitalu rozpoczęła dziewięć lat temu na oddziale neurologii, ale postanowiła się przekształcić i została ratowniczką medyczną. Pomaganie drugiemu człowiekowi zawsze leżało w jej naturze. Wraz z zespołem ratownictwa wyjeżdżała do potrzebujących pomocy pacjentów, dbała o bezpieczeństwo oraz zdrowie uczestników imprez masowych i sportowych.
Na początku roku kobieta źle się poczuła. Zaczęło się od ogólnego osłabienia, bólu gardła i mięśni. Lekarz stwierdził anginę, jednak antybiotyki nie pomagały, a stan ratowniczki się pogarszał. Przeprowadzone badania krwi przyniosły diagnozę – ostra białaczka szpikowa.
Ratowniczka ma dużą rodzinę, ale nikt z jej bliskich nie może być dla niej dawcą. Jak informuje gdyński magistrat, tylko około 25 procent pacjentów w Polsce znajduje zgodnego dawcę wśród bliskich. Dla pozostałych jedyną szansą na życie są osoby niespokrewnione. I tak też jest w przypadku Olgi.
oprac. amo