Przy okazji Dnia Matki warto przyjrzeć się jego bohaterkom. Tomasz Kasprzak, autor opublikowanego w czasopiśmie „Niebieska linia” artykułu „Macierzyństwo – konieczność czy luksus?”, ukazuje zmiany postrzegania roli matek na przestrzeni wieków. Jak podkreśla, ich pozycja jest dziś wyższa niż kiedykolwiek.
Współcześnie miłość macierzyńską traktuje się jak najbardziej naturalne, podstawowe uczucie, niejako warunkowane biologicznie. Tymczasem aż do XVIII wieku przywiązywano znacznie większą wagę do ojcostwa niż do macierzyństwa. Jak podkreśla Tomasz Kasprzak, w „przednowoczesnym” modelu rodziny na szacunek i miłość dzieci zasługiwał przede wszystkim ojciec, o matce wspominano znacznie rzadziej. Być może dlatego w dawnych utworach literackich można znaleźć wiele głębokich charakterologicznie obrazów relacji ojciec-dziecko, podczas gdy matka odgrywa w nich rolę epizodyczną.
Elisabeth Badinter w „Historii miłości macierzyńskiej” wskazuje nawet, że matki – zwłaszcza w bogatych domach – były obojętne i nieczułe wobec dzieci, zlecając opiekę nad nim pochodzącym ze wsi mamkom, a nawet nie okazując żalu po ich śmierci, która zdarzała się bardzo często. Jednak inni historycy polemizują z jej radykalną tezą. Przykładowo Jacques Le Goff wskazuje, że w europejskich kościołach można znaleźć wiele wotów złożonych w intencji uzdrowienia małych dzieci, co może świadczyć o tym, że ich życie uznawano jednak za wartość.
DZIECKO JAKO WARTOŚĆ SAMA W SOBIE
Jakkolwiek było, przełomem okazało się opublikowanie przez Jana Jakuba Rousseau „Emila” w 1762 roku. Ten myśliciel jako pierwszy sformułował tezę, że dziecko stanowi wartość autoteliczną – samą w sobie. Rozpoczęło się kształtowanie modelu rodziny, który w zasadzie funkcjonuje do dziś – opartej na małżeństwie zawartym z miłości, ze znajdującą się w centrum dobrą matką, która osobiście karmi swoje dzieci i wychowuje je na dobrych obywateli, poświęcając im całą swoją uwagę i troskę. Oparta na surowym wychowaniu relacja ojciec-dziecko traci znaczenie na rzecz wynikającej z miłości i czułości więzi matki z dzieckiem.
Wraz z rozwojem kapitalizmu kształtuje się model rodziny określany jako pajdocentryczny – ponieważ uznano, że bogactwo kraju zależy od liczby pracujących obywateli, zaczęto wspierać dzietność. Przede wszystkim rozpoczęła się poważna walka z wysoką śmiertelnością dzieci, poprawiły się standardy opieki okołoporodowej, nastąpił rozwój pediatrii. W konsekwencji instynkt macierzyński zaczęto traktować jak oczywistość, a jego brak za coś odchodzącego od normy.
MATKI-POLKI
A jak było w Polsce? Popularne w publicystyce określenie „matka-Polka” – czasem kąśliwe, niekiedy z patosem – ma podkreślać specyficzne dla naszego kraju traktowanie matek jak szczególnej kategorii kobiet, cechujących się wielką szlachetnością, bezgranicznym oddaniem rodzinie i nieustannym poświęcaniem się. Socjologowie upatrują przyczyn tego zjawiska w przeniesieniu rozpowszechnionego w Polsce kultu maryjnego, a także w historycznej pamięci czasu zaborów, kiedy to kobiety często przejmowały obowiązki głowy rodziny w zastępstwie poległych, walczących w powstaniach lub przebywających na zesłaniu i emigracji mężów.
ZMIANA POSTRZEGANIA SAMOTNYCH MATEK
Po transformacji ustrojowej w 1989 roku postrzeganie macierzyństwa uległo zmianie. Wychowanie zaczęło być postrzegane jak inwestycja – tym tłumaczy się tendencję do zapisywania dzieci na liczne zajęcia pozalekcyjne. Zmienił się też sam model rodziny – samotne macierzyństwo, dawniej postrzegane negatywnie i uważane za oznakę niezdolności do założenia pełnej rodziny, zaczęło być traktowane z szacunkiem, a nawet podziwem i uznawane za dowód niezależności i wielkich zdolności organizacyjnych. Przyczyną tej zmiany może być upowszechnienie samotnego rodzicielstwa. Coraz więcej dzieci wychowuje się też w tak zwanych rodzinach patchworkowych – tylko jedna z wychowujących je osób jest biologicznym rodzicem, zazwyczaj jest to właśnie matka.
Nastąpiła też kolejna istotna zmiana – upowszechnienie antykoncepcji sprawiło, że współczesne kobiety kontrolują macierzyństwo. Stąd polski rząd, podobnie jak władze wielu innych państw, wprowadza kolejne socjalne udogodnienia, mające pomóc kobietom zdecydować się na zostanie matką. Pojawiają się jednak głosy, że przyczyną niechęci niektórych kobiet do macierzyństwa może być, trochę paradoksalnie, współczesna presja bycia „dobrą mamą”: jednocześnie silną i wrażliwą, zdecydowaną i empatyczną, dbająca o rozwój dziecka, ale niewywierającą na nie presji. Może więc pora na kolejną zmianę postrzegania?