Drugi panel finału I Forum Morskiego Radia Gdańsk był poświęcony polskiej gospodarce morskiej i jej perspektywom na przyszłość. Goście mówili o konieczności koncentracji na gospodarce morskiej, a także trudnościach, które napotyka przemysł stoczniowy.
W rozmowie uczestniczyli: Maciej Styczyński (naczelnik Wydziału Przemysłu Okrętowego w Ministerstwie Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej), Kacper Płażyński (poseł na Sejm RP, członek Komisji Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej), prof. Marek Grzybowski (Klaster Morski), Krzysztof Dośla (przewodniczący Zarządu Regionu Gdańskiego NSZZ „Solidarność”) oraz Dorota Arciszewska-Mielewczyk (prezes Polskich Linii Oceanicznych S.A.). Dyskusję moderował Artur Kiełbasiński.
– Musimy mieć sprecyzowane cele i określoną ścieżkę. Obecnie musimy odbudowywać siłę, która kiedyś była ogromna. Ważna jest szybkość i trafność podejmowanych decyzji. Nie ma przemysłu stoczniowego bez polskich armatorów. Wierzę, że jesteśmy w stanie to odbudować. Potrzebujemy do tego na pewno dobrych rozwiązań polityki społecznej. Wyzwań jest bardzo dużo, ale rozwój jest możliwy – wskazała Dorota Arciszewska Mielewczyk.
„WSZYSTKO MUSIMY IMPORTOWAĆ”
Prezes Polskich Linii Oceanicznych S.A. zwróciła uwagę na wysokie koszty importu i wady, jakie niesie ze sobą takie rozwiązanie.
– Wszystko musimy importować, a koszty importu z Chin są bardzo wysokie – tłumaczyła uczestniczka debaty. – Stawki wrastają i nie wiemy do jakich poziomów dojdą. Pandemia pokazała, że produkcja musi być na miejscu. Chcielibyśmy produkować w polskich stoczniach. My jako żeglugowcy spotykamy się jednak z oporem i przeciwnościami. Bariery stają się nie do przeskoczenia. Mamy też problem z kadrą, a będziemy potrzebować coraz więcej wykształconych oraz dobrze opłacanych ludzi, a to kosztuje. Mówimy więc o bardzo szerokiej stali i musimy patrzyć w przyszłość. Polska powinna na tym zarabiać pieniądze. Różnorakie opłaty powodują, że polscy armatorzy mają dziś statki pod obcymi banderami – dodała.
Kacper Płażyński stwierdził, że zawód marynarza ma perspektywy, które jednak nie są wykorzystywane przez państwo. – Mamy archaiczne przepisy, jeśli chodzi o kwestię ubezpieczenia społecznego marynarzy. Armatorom po prostu nie opłaca się tworzyć flot pod polską banderą. Chyba tylko kapitan Latała jako jedyny trzyma żeglugę gdańską pod naszą banderą, co wynika z jego głębokiego patriotyzmu, i traci na tym pieniądze – zauważył.
POLSCY MARYNARZE STRACĄ PRACĘ LUB WYEMIGRUJĄ
Poseł odniósł się do niekorzystnego dla polskich marynarzy wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 2019 roku. – O kosztach ponoszonych przez pracodawcę na ubezpieczenia społeczne decyduje już nie to, gdzie ma siedzibę armator, tylko miejsce rezydencji marynarza. Czyli albo zagraniczni armatorzy przestaną zatrudniać Polaków, albo nasi rodacy wyemigrują z Polski, a zarobione przez nich pieniądze przestaną wpływać na konta naszych banków. Myślę, że nie chcemy ich stracić, dlatego dziwię się, że przez tyle dziesięcioleci nie stworzyliśmy naprawdę atrakcyjnego systemu ubezpieczeń – mówił poseł PiS.
Krzysztof Dośla wskazywał, że dyskusje często nie koncentrują się na najważniejszych kwestiach. – Często zapominamy o tym, że podmiotem wszystkich projektów i przepisów powinni być ludzie. Niestety, przez wiele lat dopominaliśmy się wysłuchania i zrozumienia tego, że gospodarka morska ma swoją szczególną specyfikę – podkreślał.
Przewodniczący NSZZ „Solidarność” wspominał swoje związkowe doświadczenia. – Uczestniczyłem w dyskusjach nad kolejnymi zmianami kodeksu morskiego i w pracach nad hipoteką morską, które nic nie przyniosły. Wolałbym, żebyśmy świadomie kształtowali przyszłość zamiast ją przewidywać. Jednak w tym celu musimy przede wszystkim dokonać analizy i oceny stanu obecnego. Trzeba też najzwyczajniej w świecie wyciągnąć wnioski z popełnionych błędów – wskazywał.
„POLSKA GOSPODARKA MORSKA JEST POSTRZEGANA DOBRZE”
Nieco innego zdania był prof. Marek Grzybowski, prezes zarządu Polskiego Klastra Morskiego. – Polska gospodarka morska jest postrzegana dobrze. Nasi naukowcy i inżynierowie są bardzo pozytywnie oceniani i poszukiwani do pracy. My wspieramy wszystkie firmy, które posiadają jakikolwiek potencjał innowacyjny. Mamy dobry odzew – odpowiadał.
– Idziemy w świat, w którym dominować będzie informatyzacja. Jesteśmy na bieżąco, jeśli chodzi o statki bezzałogowe i autonomiczne. Nasza firma wykonała jednostkę do prowadzenia badań akwenów zamkniętych w systemie autonomicznym. Mamy czym się pochwalić – powiedział profesor, zwracając uwagę na sukcesy polskich firm.
„NADĄŻANIE ZA ŚWIATOWYMI TRENDAMI”
Maciej Styczyński, naczelnik Wydziału Przemysłu Okrętowego w Ministerstwie Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej mówiło tym, co jest najbardziej istotne dla przyszłości gospodarki morskiej. – W oparciu o prowadzone przez nas analizy wiemy, że najważniejsze dla polskiej gospodarki morskiej jest nadążanie za światowymi trendami, którymi są transformacja paliwowo-energetyczna i cyfrowa gospodarka morska – wskazywał.
– Ostatnio procesy te stały się jeszcze ważniejsze ze względu na zmieniającą się sytuację międzynarodową i gospodarczą. Cała gospodarka morska to jest obszar narodowej, gdzie spotykają się najnowocześniejsze technologie. Trzeba je opracować samemu albo pozyskać z innego źródła i je rozwijać – tłumaczył uczestnik debaty.
Pełna relacja dostępna jest tutaj:
mm