„Bezpieczny Portfel” – bezpieczeństwo finansowe kraju [POSŁUCHAJ]

Dziś rozmawiamy o pieniądzu w czasach pandemii, a właściwie o bezpieczeństwie finansowym kraju. Czy pandemia wpływa na stabilność pieniądza? Między innymi na to pytanie odpowiedział gość Iwony Wysockiej, dyrektor oddziału Narodowego Banku Polskiego w Gdańsku Wiktor Kamiński.

Pandemia wpłynęła na sytuację gospodarczą właściwie we wszystkich krajach, do których dotarła. Zostały zamknięte całe branże, co dotknęło bardzo długie łańcuchy dostaw.

– Jeśli na przykład zamknięto działalność turystyczną, straciły hotele, restauracje, stracili przewoźnicy. Skoro zatem zamknięto restauracje, to stracili dostawcy wszystkich towarów i usług. Tak samo w przypadku hoteli. Widać zatem, że ten kryzys jest bardzo szeroki i obejmuje właściwie prawie wszystkie sfery gospodarki, może poza produkcją, bo, jak się okazało, w Polsce akurat ta sfera ma się bardzo dobrze – powiedział ekspert.

– Czy to przekłada się na nasze pieniądze? Tak. Przede wszystkim istnieje zagrożenie utratą pracy. Chociaż na razie szczęśliwie mamy chyba najniższe w Europie bezrobocie, to jednak mimo wszystko czujemy się niepewnie. Pojawia się także poczucie zagrożenia utratą przez nas oszczędności i, jak to w kryzysie, chęć wypłaty tych pieniędzy, która przez chwilę była widoczna w naszej gospodarce – dodał.

OBNIŻKA STÓP PROCENTOWYCH

Narodowy Bank Polski podjął pewne działania, by zapobiec niebezpieczeństwu, które mogłoby wpłynąć na stabilność pieniądza w Polsce.

– Jako bank centralny zaczęliśmy od obniżki stóp procentowych, która dość istotnie wpłynęła na koszt pieniądza, jakim posługują się banki. Zapewniliśmy im także odpowiednią płynność. W tym całym okresie, trwającym już ponad rok, nie zabrakło pieniędzy w kasach, bankomatach, na rachunkach. System płatniczy działał sprawnie i był przez cały czas monitorowany. Została zainicjowana również akcja wprowadzania do obiegu odpowiedniej ilości środków pieniężnych poprzez skupowanie przez bank centralny papierów wartościowych, emitowanych bądź gwarantowanych przez Skarb Państwa, czyli głównie obligacji. W ten sposób instytucje finansowe zostały zasilone znacznymi środkami – tłumaczył Wiktor Kamiński.

– Okazało się, że te działania wsparły także możliwość realizowania tarcz finansowych, które systematycznie wprowadza rząd w miarę przedłużania się pandemii. Te działania przynoszą bardzo dobre efekty, dlatego że nasza gospodarka mimo wszystko utrzymuje dobry poziom wzrostu. Oczywiście trochę niższy niż normalny, ale jednak jeden z najlepszych w Europie. Te działania Narodowego Banku Polskiego są bardzo dobrze oceniane przez instytucje międzynarodowe jako właściwe, adekwatne do sytuacji. Widzimy, że mamy niski poziom bezrobocia. Wydaje się więc, że te wszystkie działania w tej chwili przyniosły dobre efekty – zauważył.

OPERACJE RYNKU OTWARTEGO

Prowadząca pytała też, czym są operacje rynku otwartego i w jakim celu przeprowadza się je właśnie podczas trwającej pandemii.

– Operacje rynku otwartego są częścią polityki pieniężnej i standardowych działań banków centralnych. Polegają na skupowaniu bądź sprzedaży papierów wartościowych. W okresie pandemii mieliśmy do czynienia z działaniami niestandardowymi, jeśli można tak powiedzieć, mianowicie z luzowaniem ilościowym. Takie operacje były wykonywane przez banki centralne na skalę masową, właściwie niespotykaną wcześniej w historii – przyznał specjalista.

– To luzowanie sprawiło, że do gospodarki wpłynęła odpowiednia ilość pieniądza, adekwatna do sytuacji kryzysowej. To były działania konieczne, podejmowane praktycznie nie tylko przez Narodowy Bank Polski, ale także przez banki centralne w innych krajach – dodał.

KALENDARIUM – Dobry żart tynfa wart, czyli ile kruszcu w monecie

Zapewne znają państwo powiedzenie „dobry żart tynfa wart”. Historia związana jest z postacią Andrzeja Tymfa, niemieckiego mincerza, który zarządzał mennicami koronnymi za czasów panowania króla Jana Kazimierza w wieku XVII. Król zaczął bić swoją własną monetę, ale skarb państwa miał trudności finansowe, więc Andrzej Tymf wymyślił, by jej wartość nominalna, która wynosiła 30 groszy (czyli równowartość złotego), różniła się od wartości rzeczywistej. Było to możliwe dzięki usankcjonowaniu bicia masowej monety o zawartości srebra niższej nawet o połowę niż wskazywała wartość nominalna. Skutek nowej reformy był zatrważający: z rynku zniknęły dobre gatunki monet, a pozostały na nim tylko złotówki i miedziane szelągi, a więc pieniądze mniej wartościowe. Mieszkańców królestwa irytowała i wywoływała powszechne oburzenie sytuacja, w której władze świadomie zdecydowały się bić monetę o zaniżonej wartości. Złośliwcy odczytywali nawet łaciński napis „ICR” (Ioannes Casimirus Rex – czyli Król Jan Kazimierz), który znajdował się na monecie, jako „Initium Calamitatis Regni” (co znaczy początek nieszczęść królestwa). Kiepskiej jakości monetę zaczęto nazywać tynfem – od nazwiska pomysłodawcy zaniżenia jej wartości. Ostatecznie Andrzej Tymf, okryty niesławą, zbiegł z kraju, unikając w ten sposób odpowiedzialności za pogorszenie jakości polskiego pieniądza.

POSŁUCHAJ:

mk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj