Karol Nawrocki uważa, że zbrodnie z lat 80. muszą zostać osądzone. „Jeśli nie IPN, to nikt się nie zajmie ich ściganiem”

Karol Nawrocki, który niedawno został wybrany na prezesa IPN, zapowiedział, że chciałby zmienić dynamikę instytutu, jego recepcję na świecie i sprawić, że treści IPN trafią również do młodego pokolenia.

Nawrocki w rozmowie z „Gazetą Polską” podkreślił, że nie chce zmieniać poczucia misyjności IPN. Chciałby – jak mówił – aby wszyscy pracownicy instytutu, realizując zadania ustawowe, czuli powagę służby w Polsce. Pytany, czy uważa że pion śledczy powinien znajdować się poza IPN, odpowiedział, że jego wyłączenie „nie rozwiąże sprawy skuteczności śledztw z czasów obu totalitaryzmów”.

– Instytucjonalny egoizm i brak wpływu prezesa IPN na działania Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu (KŚZpNP) podpowiada, że dla komfortu mojej pracy prokuratorzy powinni być poza IPN. Natomiast logika i odpowiedzialność wobec ofiar komunizmu i nazizmu sugerują, że jeśli nie IPN, to nikt nie zajmie się ściganiem tych zbrodni – uważa Nawrocki.

„WIELU LUDZI CZEKA NA SPRAWIEDLIWOŚĆ”

Pytany, czy nie ma poczucia, że ściganie zbrodni komunistycznych przebiega bardzo opornie, przyznał, że ma takie wrażenie. – Boleję nad tym i zrobię wszystko, żeby to zmienić – zadeklarował.

Dziennikarz GP dopytywał Nawrockiego, czy IPN nie powinien poświęcić większej uwagi komunistycznemu sądownictwu i konsekwencjom tego uwikłania dla obywateli. – To jeden z moich pomysłów na współpracę z KŚZpNP: odwrócić chronologię postępowań. Dokończyć te z lat 80., które mogą mieć wpływ na jakość życia społecznego jeszcze dziś. Wciąż wielu ludzi czeka przecież na sprawiedliwość transformacyjną – odpowiedział Nawrocki.

PAP/raf

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj