Andrzej Rozpłochowski, działacz opozycji w czasach PRL, został wybrany Człowiekiem Roku 2020 „Tygodnika Solidarność”. Związkowiec, który w trakcie strajków w sierpniu 1980 roku stanął na czele protestów w Hucie Katowice, otrzymał statuetkę z rąk Piotra Dudy, przewodniczącego NSZZ „Solidarność” i Michała Ossowskiego, redaktora naczelnego „Tygodnika Solidarność”. Gala odbyła się w historycznej Sali BHP w Gdańsku. – Znienawidzony przez komunistów, zapomniany przez pookrągłostołową Polskę. A mieli mu postawić szubienicę – taką przestrogę Andrzej Rozpłochowski usłyszał od Lecha Wałęsy po kryzysie Bydgoskiego Marca w 1981 r. On jednak nie chciał się pogodzić z tym, że komuniści bezkarnie bili członków związku w biały dzień. Andrzej Rozpłochowski komunistów traktował tak, jak na to zasługiwali. Jak wrogów, z którymi nie można się układać. Niedługo po tym, jak wybuchł strajk w Hucie Katowice w sierpniu 1980 r., stanął na jego czele. W jego działalności nie było miejsca na kompromisy, dlatego domagał się przyjazdu strony rządowej do Dąbrowy Górniczej. Razem z innymi robotnikami apelował o utworzenie jednego, ogólnopolskiego związku zawodowego. Porozumienie dąbrowskie, bo tak faktycznie powinno nazywać się porozumienie katowickie, otworzyło formalną drogę do powstania Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność” – przypomniał Michał Ossowski. – Dziś, w roku 40-lecia „Tygodnika Solidarność”, przywracamy pana Andrzeja na karty historii i oddajemy mu należny szacunek za walkę o wolną Polskę i wierność ideałom „Solidarności”. Panie Andrzeju, dziękujemy panu za niezłomność, za wiarę, walkę o wolną Polskę, za wierność ideałom Solidarności – dodał redaktor naczelny pisma.
„DOCHOWAŁ WIERNOŚCI IDEAŁOM”
Laudację na cześć nagrodzonego wygłosił Tadeusz Majchrowicz, zastępca przewodniczącego Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”. – Jak „Solidarność” walnie w Polsce ręką w stół, to kuranty na Kremlu zagrają Mazurka Dąbrowskiego – przypomniał słowa Andrzeja Rozpłochowskiego sprzed lat. – Jako jeden z nielicznych liderów nie był uwikłany w agenturalną współpracę. Dochował wierności ideałom Sierpnia. Pozostał przy tym człowiekiem skromnym, zawsze mającym czas dla swoich kolegów. Był bezkompromisowy i nieprzekupny. Stanowczo odmawiał wszelkiej współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa. Został przez to znienawidzony przez władzę komunistyczną, ale też niestety przez Lecha Wałęsę – przypomniał Majchrowicz.
„SPEŁNIENIE BIBLIJNYCH SŁÓW”
Andrzej Rozpłochowski statuetkę odebrał z rąk przewodniczącego NSZZ „Solidarność” Piotra Dudy i Michała Ossowskiego. – Serce mi bije bardzo mocno, ponieważ ta nagroda, to wyróżnienie przez ogólnopolski „Tygodnik Solidarność”, uhonorowanie mnie nagrodą człowieka roku w 40-lecie narodzin „Solidarności” to największy zaszczyt, jaki może spotkać człowieka „Solidarności” – przyznał laureat. – To dla mnie niebywała nagroda i spełnienie jednych słów biblijnych, gdzie jest powiedziane: „ostatni będą pierwszymi”. Były takie czasy, że tym pierwszym bardzo chciał być np. Lech Wałęsa. Ja byłem tym wrogiem, któremu według Wałęsy naród miał „postawić szubienicę”, za to że goniłem komunizm. A jemu naród miał postawić tron. Gdzie dzisiaj jest Lech Wałęsa, a gdzie dzisiaj jestem ja, to państwo zdecydowaliście i wskazaliście właściwy kierunek. Ja, przyjmując z wielkim wzruszeniem tę nagrodę, przyjmuję jako również obdarowanie wszystkich moich koleżanek i kolegów, zwłaszcza tych największych bohaterów, pracowników Huty Katowice w Dąbrowie Górniczej, którzy wraz ze mną weszli w strajk, prawie 20-tysięcznej załogi – wspominał Rozpłochowski.
mrud/tysol.pl