Kacper Płażyński broni Polskiego Ładu przed krytyką opozycji. „Nikt na tych zmianach nie straci, można tylko zyskać”

Kacper Płażyński broni Polskiego Ładu przed krytyką opozycji. Poseł Prawa i Sprawiedliwości przedstawił dzisiaj wyliczenia Ministerstwa Finansów, według których samorządy – w tym samorząd gdański – zyskają na zmianach podatkowych w ramach rządowego programu.

Jak przekonuje poseł, dzięki programowi Polski Ład, Polakom będzie żyło się lepiej. Wsparcie popłynie między innymi do rodziców. Polacy mają też lepiej zarabiać. Jako przykład wymienił urzędników, których pensja ma się zwiększyć.

– 75 procent zatrudnionych w Urzędzie Miejskim w Gdańsku zarobi na zmianach podatkowych w ramach Polskiego Ładu: archiwista około 150 złotych, inspektor 130 zł, a starszy inspektor 120 zł. Nikt na tych zmianach nie straci, można tylko zyskać – przekonuje poseł.

„DOCHODY SAMORZĄDÓW BĘDĄ WYŻSZE”

Kacper Płażyński uspokaja też samorządowców, którzy mówią, że zmiany mocno uszczuplą ich budżety. – Dochody samorządów po wprowadzeniu Polskiego Ładu będą wyższe o sześć miliardów złotych niż zakładały to samorządy jeszcze przed 5 maja. Chciałem uspokoić prezydent Aleksandrę Dulkiewicz i prezydenta Piotra Borawskiego, że Gdańsk również nie straci, budżet się nie pogrąży i nie będzie tu żadnego dramatu. Z jednej strony, mieszkańcy i urzędnicy będą mieli więcej pieniędzy, z drugiej, jedyna strata, jaką w 2022 roku poniesie Miasto Gdańsk, wyniesie 8 mln 100 tys. złotych. O tyle wpłynie mniej z podatków PIT i CIT po wprowadzeniu tych reform, które sprawią, że będzie dużo więcej pieniędzy samych mieszkańców Gdańska – tłumaczy poseł.

„GDAŃSK NIC NIE STRACI”

– Pewna luka, która wyniesie ok. 120 mln złotych z tych podatków, zostanie uzupełniona przez specjalną subwencję, która zostanie uruchomiona jeszcze w tym roku. Będzie to procedowane razem z ustawą, która wprowadzi Polski Ład. Gdańsk zyska kilkadziesiąt milionów z funduszu inwestycyjnego Polskiego Ładu, a może i więcej, jeśli współpraca między polskim rządem a samorządem gdańskim będzie dobra i jeśli projekty będą dobrze napisane, to tych pieniędzy dla Gdańska może być bardzo dużo – dodaje Kacper Płażyński.

– Na zmianach Gdańsk nie straci nic – przekonuje poseł i dodaje, że pieniądze, które mają wesprzeć polską gospodarkę w ramach programu, spowodują, że dochody z podatków PIT i CIT mocno się zwiększą, co w 2023 roku odczują samorządy. Dodał też, że od 2024 wprowadzona będzie zasada, że samorząd nie będzie mógł uzyskać mniejszych wpływów z PIT i CIT niż w roku poprzednim. Jeśli wpływy będą mniejsze, budżet państwa dołoży do budżetów samorządów – wyjaśnia.

ZA ZMIANY ZAPŁACI SAMORZĄD?

Z wyliczeniami nowego programu przedstawionymi przez posła Kacpra Płażyńskiego nie zgadza się wiceprezydent Gdańska Piotr Borawski. – Program, który przedstawił rząd, jest rzeczywiście programem wielkich zmian. Zmian, za które zapłaci samorząd. I nie są to tylko dane wynikające z wyliczeń wszystkich samorządowców. To są wyliczenia ustawodawcy – mówi.

– W ocenie skutków tych zmian podatkowych jest wyraźnie zawarta kwota, przez najbliższe dziesięć lat 140 mld zł ubędzie z budżetów jednostek samorządu terytorialnego. Czyli około 14 mld rocznie. To właśnie polski samorząd dopłaci do zmian prezentowanych przez PiS – przekonuje wiceprezydent. Piotr Borawski wspomniał też o szybko rosnących wydatkach względem wpływów w ostatnich latach. – Dzięki wzrostowi gospodarczemu rosną wpływy z PIT i CIT, ale wzrosły też drastycznie wydatki na edukację, czy komunikację miejską – dodaje.

„POLSKI BEZŁAD”

Wiceprezydent odniósł się też do dotacji inwestycyjnych, o które może ubiegać się Gdańsk. – Za każdym razem aplikujemy o takie środki inwestycyjne. Za pierwszym razem dostaliśmy pieniądze z funduszu rządowego, w dwóch kolejnych przypadkach już nie. W tej chwili również złożyliśmy 3 projekty: na remont Długiego Pobrzeża, budowę ul. Kielnieńskiej i nadbudowę szkoły na Osowej. Zobaczymy, jakie fundusze wpłyną do Gdańska – mówi wiceprezydent.

Dodał też, że samorządom odbierane są pieniądze na działalność bieżącą. – To jest tak, jakbyśmy dostali środki na zakup części autobusu, a zabierane są nam pieniądze na jego zatankowanie, na pensje dla kierowcy, na przeglądy, na ubezpieczenia. Dostajemy na przykład pieniądze na budowę basenu, a zabierane są środki, by zatrudnić ratownika, żeby było na prąd, wodę czy ogrzewanie. Tak działa polski „bezład”, gdzie zabierane są samorządom środki na codziennie funkcjonowanie miast, a czasami są kierowane fundusze inwestycje, także polityczną drogą na różnego rodzaju zadania – dodaje Piotr Borawski.

W najbliższych dniach na stronach ministerstwa finansów ma się pojawić kalkulator, który wskaże, ile samorządy zyskają po wprowadzeniu zmian w ramach Polskiego Ładu.

 

Aleksandra Nietopiel/ua

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj