Jedna osoba została zatrzymana w związku z pożarem przy ulicy Miłosza w Gdańsku – dowiedział się nasz reporter. 30-latek w poniedziałek po południu zostanie doprowadzony do prokuratury, gdzie ma usłyszeć zarzuty. Niewykluczone, że to on podpalił wiatę śmietnikową, od której zajęła się elewacja bloku. Strażacy ewakuowali 50 osób. Jedna z kobiet została przewieziona do szpitala.
Policja potwierdza zatrzymanie jednej osoby. – Wstępne ustalenia funkcjonariuszy wykazały, że ogień zajął elementy mebli pozostawionych przed wiatą śmietnikową, a także elewację budynku i wnętrza niektórych mieszkań. Z powodu pożaru i zadymienia budynku mieszkańcy musieli opuścić blok, a jedna z mieszkanek została przewieziona do szpitala na badania. Na miejscu zdarzenia pod nadzorem prokuratora pracowali śledczy, biegły z zakresu pożarnictwa oraz technik kryminalistyki. Policjanci przeprowadzali oględziny, przesłuchali świadków, zabezpieczyli substancję powypaleniową oraz zapis z monitoringu, który szczegółowo przeanalizowali. Wczoraj do tej sprawy funkcjonariusze zatrzymali 30-latka z Gdańska, który może mieć związek z powstaniem pożaru. Zatrzymany gdańszczanin przebywa w areszcie. Dziś zostanie doprowadzony do prokuratury, gdzie ma być przesłuchany. Funkcjonariusze cały czas pracują nad tą sprawą i wyjaśniają jej okoliczności – mówi podinspektor Magdalena Ciska z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.
Jeśli zatrzymany mężczyzna usłyszy zarzut podpalenia, grozić mu będzie nawet 10 lat więzienia.
Grzegorz Armatowski/mrud