Instytut Pamięci Narodowej rozpoczął w Sztumie kolejny etap poszukiwań szczątków ppor. Zdzisława Badochy „Żelaznego”, szefa 5. szwadronu 5. Brygady Wileńskiej Armii Krajowej, poległego w czerwcu 1946 roku w walce z komunistyczną bezpieką.
– Tym razem pracujemy na terenie cmentarza komunalnego w Sztumie, bo według świadka wydarzeń tamtych dni właśnie w tym miejscu mogło dojść do tajnego pochówku „Żelaznego”. Wcześniej badaliśmy teren wokół dawnej siedziby sztumskiego Urzędu Bezpieczeństwa, bo również tam (według wielu relacji) mogło dochodzić do tajnych pochówków ofiar komunizmu – wyjaśnił w poniedziałek Tomasz Trzaska, kierownik Samodzielnej Sekcji Informacji i Sprawozdawczości Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN.
POSZUKIWANIA „ŻELAZNEGO” TRWAJĄ OD LAT
Poszukiwania Żołnierza Wyklętego prowadzi od sześciu lat zespół pod kierownictwem wiceprezesa IPN prof. Krzysztofa Szwagrzyka.
– Przyjeżdżaliśmy do Sztumu i pracowaliśmy w różnych miejscach w latach 2015, 2018, 2019, 2020. Teraz jesteśmy kolejny raz, licząc na to, że będzie to czas przełomowy. Pierwsze – jak się okazało, mylne – tropy wiodły nas do Urzędu Bezpieczeństwa w Sztumie – mówi prof. Szwagrzyk.
Naukowiec nie kryje emocji, opowiadając o zdjęciu zwłok ppor. Zdzisława Badochy.
– Ubecy ułożyli je w świńskim korycie. Wiemy, że wcześniej pastwili się nad ciałem „Żelaznego”, kopiąc je i plując na nie. Wszystko wskazywało na to, że następnie zwłoki naszego bohatera zostały pogrzebane na terenie ogrodu więziennego, stąd też tam prowadziliśmy pierwsze nasze działania. Prawie cały ten teren przebadaliśmy. Mówię „prawie cały”, bo są miejsca już obecnie niedostępne; na części z nich stanęły budynki i tam już pracować nie możemy – wyjaśnia wiceprezes IPN.
CZY W KOŃCU NASTĄPI PRZEŁOM?
Profesor Krzysztof Szwagrzyk liczy na to, ze rozpoczęte właśnie poszukiwania w końcu ujawnią miejsce pochówku „Żelaznego” i że bohaterski żołnierz spocznie w grobie godnym jego osoby.
„Żelazny” należy do najbardziej znanych Żołnierzy Wyklętych na Pomorzu. Szwadron, którym dowodził, działał głownie w Borach Tucholskich oraz w powiatach starogardzkim i kościerskim. Wsławił się tam rozbrajaniem posterunków MO. Za zasługi major Szendzielarz, dowódca 5. Brygady Wileńskiej AK, nagrodził go sygnetem 5. Brygady „za pełną poświęcenia i samozaparcia pracę w oddziale”.
Posłuchaj materiału naszego reportera:
Witold Chrzanowski/raf