Leśnicy dementują pogłoski o tym, jakoby mieli pobierać opłatę za zwykły wstęp do lasów. Nieprawdziwe informacje zaczęły być powielane po artykułach (opublikowanych w niektórych serwisach internetowych) zaopatrzonych w mogące wprowadzić w błąd, krzykliwe tytuły. Opłata ma być pobierana jedynie od organizatorów komercyjnych imprez masowych. – W ostatnich dniach w serwisach informacyjnych mogliśmy przeczytać alarmujące nagłówki o opłatach, jakie nadleśnictwa rzekomo pobierają za wstęp do lasu. To manipulacja. Wstęp do lasów co do zasady pozostaje bezpłatny. Należności, które dziennikarze mylnie określili jako „opłaty za wstęp do lasu”, uiszczają jedynie organizatorzy naprawdę dużych wydarzeń odbywających się na terenach leśnych. W ten sposób rekompensują koszt dodatkowych świadczeń, a niekiedy jedynie wpłacają zwrotne kaucje – mówi Jerzy Krefft z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Gdańsku.
Na wprowadzenie opłat zdecydowały się niektóre nadleśnictwa, w tym Nadleśnictwo Gdańsk. Organizatorzy imprez, w których uczestniczy więcej niż 100 osób muszą teraz nie tylko wpłacić zwrotną kaucję w wysokości tysiąca zł, ale przyszykować się na zapłacenie za każdego z uczestników od dwóch do siedmiu złotych w zależności od rodzaju imprezy.
DODATKOWA PRACA, DODATKOWE KOSZTY
– Przed każdą tego typu imprezą sportową leśnicy muszą sprawdzić dziesiątki kilometrów tras zaplanowanych przez organizatorów. Kontrolowana jest ich drożność i zabezpieczanie. Leśnicy oceniają występowanie zawieszonych gałęzi i drzew niebezpiecznych, czyli takich, które grożą upadkiem na uczestników. Po imprezie trzeba sprzątnąć śmieci i zdemontować oznakowanie tras. To angażuje wielu pracowników i generuje dodatkowe koszty. Symboliczne wpłaty od firm organizujących wydarzenia – rzędu kilku złotych za uczestnika – to rekompensata za dodatkowe obciążenia. Pieniądze uzyskane z tego tytułu są przeznaczane na zagospodarowanie turystyczne terenów leśnych, które z roku na rok jest przez leśników rozwijane – mówi Jerzy Krefft.
LASY POWINNY UPROŚCIĆ PROCEDURY?
Organizatorzy mówią, że dodatkowe koszty będą wliczane w opłaty startowe, a więc poniosą je zawodnicy. Podkreślają przy tym, że o ile łatwiej jest zorganizować bieg na terenach zarządzanych przez miejskie ośrodki sportu i rekreacji (w Trójmieście są to m.in. plaże), o tyle organizacja biegów w lesie jest zbyt mocno zbiurokratyzowana. Zatem wprowadzając opłaty, lasy powinny także uprościć procedury.
– Wydaj się, że organizacja imprezy biegowej w lesie jest dosyć prosta, wystarczy oznaczyć trasę, postawić start i metę, natomiast każdy organizator stara się te trasę jasno i czytelnie dla zawodnika oznaczyć, w związku z tym taśmy czy strzałki muszą się niestety pojawić na trasie. Musimy pozyskać zgodę nadleśnictwa. Wiąże się to też z podpisaniem umowy, wnioskami, wpłaceniem kaucji, potem jej odbiorem. Jest to uciążliwe, ale oczywiście „do przejścia” – mówi Grzegorz Brandt z Big Yellow Foot Adventure, organizator wielu biegów.
Podkreśla też, że organizatorzy starają się bardzo dokładnie posprzątać trasę, często zbierając także śmieci pozostawione przez innych użytkowników lasów. Leśnicy przyznają, że to prawda, ale tłumaczą, że pracy jest dużo ze względu na to, że imprezy odbywają się często. Na terenie Nadleśnictwa Gdańsk organizuje się ich około 150 rocznie.
Posłuchaj materiału naszego reportera:
Piotr Puchalski
Napisz do autora: p.puchalski@radiogdansk.pl