Sąd Okręgowy w Gdańsku ogłosił wyrok w procesie dwóch policjantów z Sopotu oskarżonych o pobicie pseudokibiców. Utrzymano wyrok roku bezwzględnego więzienia, zasądzony w poprzedniej instancji.
Sprawa ciągnie się od 2014 roku. Pokrzywdzeni, to pseudokibice Lechii Gdańsk. Zostali zatrzymani przed jednym z sopockich lokali, po tym gdy wszczęli awanturę. Policjanci twierdzili, że to oni są ofiarami, bo zostali zaatakowani przez pseudokibiców. Sąd uznał, że interwencja policji przed lokalem była prawidłowa, a ta w komendzie nieuzasadniona.
TO NIE BYLI PRZYPADKOWY PRZECHODNIE
– Sąd nie ma wątpliwości, że pokrzywdzeni w tej sprawie to nie byli przypadkowi, Bogu ducha winni obywatele, którzy szli spokojnie ulicą, nikomu nie szkodząc, i nie robiąc nic złego, zostali zaatakowani przez agresywnych policjantów. Oczywiście, tak nie było – powiedziała w uzasadnieniu wyroku sędzia Magdalena Czaplińska.
Zdaniem sądu, w przypadku zdarzenia przed klubem zeznania pokrzywdzonych nie były wiarygodne i służyły jedynie wybieleniu się przed zarzutem znieważenia i naruszenia nietykalności osobistej policjantów. W ocenie sądu, nieprawdziwe zeznania pokrzywdzonych odnośnie pierwszej części interwencji nie oznaczają automatycznie tego, że nie można dać im wiary, jeśli chodzi o zdarzenie w komendzie.
SYTUACJA NA KOMISARIACIE
Sąd podkreślił, że zeznania pokrzywdzonych dotyczące przebiegu zdarzenia na komisariacie zostały potwierdzone m.in. przez dokumentację lekarską i kilka opinii lekarskich.
– Zatrzymali byli tam skuci w kajdanki i nie stwarzali zagrożenia dla policjantów – mówiła sędzia Magdalena Czaplińska. – Nie było żadnych przesłanek, żeby użyć tak intensywnych środków przymusu bezpośredniego, a przede wszystkim siły fizycznej, która stała się po prostu przemocą – podkreślała.
DECYZJA SĄDU
Sąd przyznał, że mocno zastanawiał się nad wymiarem kary. Za pobicie, którego następstwem jest ciężki uszczerbek na zdrowiu, grozi kara więzienia od 6 miesięcy do 8 lat. Sąd Okręgowy stwierdził, że zgadza się ze stanowiskiem Sądu Rejonowego w Sopocie, aby w tej sprawie nie stosować warunkowego zawieszenia kary, bowiem „okoliczności obciążających jest zdecydowanie więcej niż łagodzących”.
– Ze wszystkich opinii sądowo-lekarskich wynika, że gdyby nie szybka interwencja chirurgiczna, gdyby nie to, że następnego dnia jeden z pokrzywdzonych od razu trafił na stół operacyjny, ten człowiek straciłby życie – powiedziała sędzia Czaplińska. Sąd przyznał, że policjant to trudny zawód, gdzie są duże obciążenia psychiczne. – Policjanci są też ludźmi. Tak jak każdy człowiek mieli prawo być zdenerwowani, czuć się urażeni i obrażeni przez osoby zatrzymane. Ale oni tam byli jako funkcjonariusze państwa i odpowiednio przeszkoleni funkcjonariusze policji – uznał sąd.
„DLA MNIE KARA WIĘZIENIA TO KONIEC”
Skazany Bartłomiej Lademan utrzymywał od początku, że to policjanci są pokrzywdzonymi. – Dla mnie kara więzienia to jest koniec. Ja nie wiem, czy wyjdę z tego więzienia żywy, a nic nie zrobiłem. Pomijając to, że straciłem pracę, jedyne, co potrafiłem robić. To było 13 lat służby – mówił.
Pierwotnie policjanci zostali uniewinnieni. Po apelacji prokuratury skazano ich na rok bezwzględnego więzienia. Odwołali się, ale Sąd Okręgowy w Gdańsku utrzymał wyrok.