W trzeciej debacie z cyklu „Stocznia Solidarności. Rola przeszłości dla przyszłości” uczestniczyli Igor Strzok, pomorski wojewódzki konserwator zabytków i Bogusław Gołąb, pracownik Stoczni Gdańskiej, uczestnik protestów robotniczych w Grudniu ’70 i strajku w Stoczni Północnej w Sierpniu ’80, internowany w stanie wojennym.
Bogusław Gołąb określił Stocznię Gdańską jako „temat-rzekę”. – Ta stocznia, mimo ograniczenia działalności, rzutuje na sytuację polityczną, społeczną i gospodarczą, a także na sytuację tego regionu. Stocznia nie jest tylko zakładem produkcyjnym. W przypadku Stoczni Gdańskiej jest to przestrzeń, w której miały miejsce wydarzenia historyczne, do tego stopnia istotne, że dokonano przez to daleko idących zmian politycznych w Polsce i krajach systemu komunistycznego. Trudno wyobrazić sobie zmiany sytuacji politycznej w Europie bez istnienia Stoczni Gdańskiej. Może wybiegam za daleko, ale nawet słynne „Posłanie do ludzi pracy Europy Wschodniej”, które zostało urzeczywistnione w hali Olivia w Gdańsku, miało odniesienie do sytuacji europejskiej. Natomiast Stocznia Gdańska miała, ma i będzie miała swoje miejsce w historii Polski – podkreślał.
(Fot. Radio Gdańsk/Roman Jocher)
Z kolei Igor Strzok sugerował, że Stocznia Gdańska była symbolem niepodległościowych aspiracji Polaków jeszcze przed 1980 rokiem. – Stała się nim dziesięć lat wcześniej, w czasie masakry grudniowej. Pod koniec lat 70. działacze jakże nielicznej opozycji niepodległościowej, zwanej czasem też demokratyczną, zbierali się właśnie przed stocznią. Doskonale pamiętam, jak 16 grudnia 1979 r. Lech Wałęsa, siedząc na plecach Dariusza Kobzdeja, zaapelował do wszystkich uczestników (było nas tam około pięciu tysięcy), żeby, jeśli za rok nie powstanie tu pomnik poległych, przynieśli kamienie, aby usypać z nich monument. Ten stanął po wydarzeniach, o których usłyszał cały świat, więc to niewątpliwie symbol polskiego dążenia do wolności, niepodległości, suwerenności, które w Polsce z rąk niegdyś szlachty, ziemiaństwa, inteligencji, przejęła w pewnym momencie tak zwana klasa robotnicza, która uwierzyła, że jest siłą sprawczą historii. Można powiedzieć, że to ponury żart historii wobec marksistów: ci, którzy mieli być forpocztą nowego wspaniałego świata, stali się obrońcami polskich tradycji narodowych. Ten aspekt jest chyba najistotniejszy w naszym odczytywaniu stoczni, ale chciałbym też, żebyśmy pamiętali o tym, że to nie tylko historia naszej walki, sprzeciwu wobec komunizmu czy marksizmu, szerzej ten problem ujmując, ale również miejsce, które od połowy XIX wieku miało dla Gdańska niezwykłe znaczenie gospodarcze czy nawet naukowe, bo stocznie były zakładami przemysłowymi, w których tworzono potęgę gospodarczą tego miasta, gdzie budowano nowoczesne okręty. Te tereny, które teraz są opustoszałe, gdzie hula wiatr, były kiedyś potężnym świadectwem siły polskiej gospodarki i nawet, jeżeli możemy mieć potężne uwagi do tego, czy gospodarka była właściwie rozwijana i czy zawsze służyła dobrym celom, to jednak była potężną gospodarką morską, którą niestety w latach 90. i na początku XXI wieku doprowadzono do całkowitego upadku – tłumaczył.
(Fot. Radio Gdańsk/Roman Jocher)
Obaj goście Radia Gdańsk krytycznie oceniali stosunek współczesnych władz do stoczniowego dziedzictwa. Bogusław Gołąb twierdził, że Pomnik Poległych Stoczniowców 1970 znacząco różni się od pierwotnego projektu. – W 1980 roku była wola, aby w przestrzeni, gdzie mordowano stoczniowców, którzy wychodzili w proteście przeciwko ówczesnej władzy, postawić pomnik. Chce powiedzieć z przykrością, że stojący dzisiaj pomnik przy drugiej bramie Stoczni Gdańskiej to nie jest ten sam, który został odsłonięty 16 grudnia 1980 r. Tamten pomnik wynurzał się z ziemi, popękanych gruzów, płyt. Był obrośnięty płaskorzeźbami do wysokości 15 metrów. Dzisiaj to miejsce jest oznaczone innym kolorem blachy, ale to pokazywało monument, który wydziera się z ziemi w bólu, trosce i walce o inną przyszłość. Dziś ten pomnik jest ogołocony z płaskorzeźb, blach, przestrzeni poszarpanych. Dopiero powyżej 15 metrów wynurzała się przestrzeń gładka, zwieńczona krzyżami i kotwicami. Warto byłoby przywrócić pamięć i wyraz pomnika w oryginalnym kształcie – sugerował.
(Fot. Radio Gdańsk/Roman Jocher)
Z kolei Igor Strzok skoncentrował się na wygaszeniu i częściowym wyburzeniu stoczni. – Problem stoczni w aspekcie konserwatorskim i urbanistycznym zaczął się tak naprawdę w latach 90., czyli w czasie, kiedy stocznia upadała, choć nie było jeszcze przesądzone, że upadnie. Miasto Gdańsk, niestety, wycofało się walkowerem, zupełnie oddało tereny stoczniowe, rezygnując z funkcji pewnego kreatora tej przestrzeni. Pozwolono rozparcelować stocznię, sprzedano ją w taki czy inny sposób – przypominał.
(Fot. Radio Gdańsk/Roman Jocher)
9 grudnia 2021 r. – Mateusz Smolana, dyrektor Instytutu Dziedzictwa Solidarności, Andrzej Kołodziej, działacz Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża, sygnatariusz Porozumień Sierpniowych, prześladowany w stanie wojennym, działacz „Solidarności” oraz Solidarności Walczącej.
10 grudnia 2021 r. – Joanna Duda-Gwiazda, inżynier okrętowiec, publicystka, działaczka opozycji w PRL, była współautorką 21 postulatów MKS, więziona w stanie wojennym, dama Krzyża Wielkiego Orderu Odrodzenia Polski i Orderu Orła Białego, Andrzej Gwiazda, inżynier elektronik, związkowiec, nauczyciel akademicki, publicysta, działacz opozycji w okresie PRL, współtwórca Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża i NSZZ „Solidarność”, prześladowany i więziony w stanie wojennym, kawaler Orderu Orła Białego, Roman Sebastyański, ekspert ds. ochrony dziedzictwa kulturowego Stoczni Gdańskiej.
13 grudnia 2021 r. – Stanisław Fudakowski, psycholog, działacz opozycji antykomunistycznej, związkowiec i działacz społeczny, sekretarz Stowarzyszenia Godność, 13 grudnia 1981 przewodniczący komitetu strajkowego strajku w Stoczni Gdańskiej przeciwko stanowi wojennemu, prof. Adam Kamiński, nauczyciel akademicki na Wydziale Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku, autor wystaw i albumu o Grudniu ’70 i historii Solidarności.
MarWer