Od 1 lutego rząd zamierza wprowadzić Tarczę Antyinflacyjną 2.0. Podczas konferencji prasowej premier zapowiedział obniżkę stawek VAT na żywność, gaz i nawozy do 0 proc., na prąd i ciepło do 5 proc. i na paliwo do 8 proc. O opinię na temat działań antykryzysowych Andrzej Urbański zapytał prof. Grzegorza Grochowskiego, politologa, wykładowcy Akademii Katolickiej w Warszawie, prezesa fundacji Wiem i Umiem, oraz Michała Ossowskiego, redaktora naczelnego Tygodnika „Solidarność”.
Komentatorzy dyskutowali między innymi na temat tego, czy podjęta działania doprowadzą do obniżenia napięcia na polskiej scenie politycznej.
– Co do temperatury emocji na scenie politycznej nie ma złudzeń. Ona będzie cały czas wysoka. Te spory będą się uwidaczniać. Nic nie działa w sposób automatyczny. Powinny oczywiście zadziałać pewne mechanizmy gospodarcze. Premier Morawiecki odwołał się też do pewnej odpowiedzialności w świecie szeroko rozumianego biznesu. Jest to jakieś działanie. Jak ono będzie skutkować i jak będzie później komentowane, dopiero się dowiemy – mówił prof. Grzegorz Grochowski.
– Przyzwyczailiśmy się już, że opozycja lubi kontestować wszystko, co mówi obecna władza. Ważne, żeby być na przekór. Dzisiaj mamy silną polaryzację. Cieszę się jednak, że jest rząd, dla którego znaczenie ma nawet 46 złotych w mojej kieszeni. Stara się podejmować działania, które mają niwelować skutki kryzysu gospodarczego. Czy to wychodzi lepiej, czy gorzej, to kwestia do dyskusji, ale jednak podejmuje się pewne działania – podkreślał Michał Ossowski.
Dyskutanci zastanawiali się także nad tym, czy Polskę stać na to, aby obniżyć stawki VAT.
– To nie jest wymysł jednej osoby czy koncepcji ideologicznej. To jest praca zespołów ekspertów, którzy opierają się na wyliczeniach. Niektóre zjawiska mogą przewidzieć, niektórych się nie da. Żyjemy w rzeczywistości niezaprogramowanej, ekonomii nie da się przewidzieć w stu procentach. Zobaczymy, jak dalej będzie się przedstawiać sytuacja – zaznaczył prof. Grzegorz Grochowski.
– Wystarczy porównać dwa podejścia do rozwiązania kryzysu. W 2009 roku stwierdzono, że państwa nie stać, więc koszt przerzucono na pracownika. Założenie było takie, że jeśli przetrwa przedsiębiorca, to gospodarka też przetrwa. Obywatel musiał sobie radzić. Dzisiaj podejście jest zupełnie inne. Mówi się, że utrzymanie miejsca pracy jest podstawą. Jeśli ludzie będą mieli pracę, będą mieli pieniądze, będą napędzać gospodarkę – mówił Michał Ossowski.
ua