Szalona końcówka w Słupsku. Czarni wygrywają z MKS Dąbrowa Górnicza

(Fot. Radio Gdańsk/Przemysław Woś)

Grupa Sierleccy Czarni Słupsk dokonali niemal niemożliwego. Dwie sekundy przed końcem czwartej kwarty przegrywali trzema punktami i doprowadzili do dogrywki. Rzut nadziei trafił rozgrywający bardzo przeciętny sezon amerykański skrzydłowy Shavon Coleman. W dodatkowym czasie gry zespół Mantasa Cesnauskisa nie dał już żadnych szans MKS Dąbrowa Górnicza i wygrał 11-2 i cały mecz 83-74.

Mecz był wyrównany, ale naprawdę niewiele brakowało, by Czarni w przedświąteczną sobotę w znacznej mierze pogrzebali szanse na grę w fazie play off. Dobrze grał wykorzystując swoją przewagę pod koszem Paweł Leończyk, który zdobył w meczu 12 punktów. Nerwowo od szybkich dwóch przewinień spotkanie zaczął Jakub Schenk, ale we właściwych momentach dobrze podawał i punktował notując w meczu double dobule-17 punktów i 10 asyst. Do nerwowej końcówki doprowadzili gospodarze nie wykańczając akcji lub poprzez proste straty. 2,3 sekundy przed końcem czwartej kwarty Czarni przegrywali z zespołem gości 69-72. Faulowany był Maciej Kucharek, który miał do wykorzystania dwa rzuty wolne. Nie trafia pierwszego, ale drugi był celny. Na tablicy wyników 69-72. Trener Czarnych wziął czas, by rozrysować ostatnią akcję, która może dać gospodarzom dogrywkę.

– Założenie było takie, że jeśli Maciej nie trafia pierwszego rzuty to nie trafia też drugiego by zakończyć mecz. Tak się nie stało i nasi dwaj zawodnicy pogubili się w ostatniej akcji, zgubili krycie i Czarni doprowadzili do wyrównania. W dogrywce nas już nie było – komentował spotkania wyraźnie załamany trener MKS Dąbrowa Górnicza Jacek Winnicki.

„TA WYGRANA BYŁA NAM BARDZO POTRZEBNA”

– Mieliśmy trzy opcje w tej akcji i Shavon był wolny, dostał piłkę i trafił. To bardzo ważny rzut dla nas, dla całego zespołu i naszej gry. Mam nadzieję, że i dla niego i że od teraz będzie taka linia, która wyznaczy mu taki poziom, na jakim on może grać, bo to świetny zawodnik. Zagraliśmy dobry mecz w obronie, ale duże podziękowania dla całego zespołu, bo ta wygrana była nam bardzo potrzebna – mówił po mecz trener Czarnych Mantas Cesnauskis.

Coleman uciekł w ostatnie akcji czwartej kwarty w róg boiska, obrońcy MKS-u się zawahali kto ma go pilnować. Skrzydłowy Czarnych dostał podanie przez niemal połowę boiska i trafi za trzy punkty równo z syreną. Kibice w hali Gryfia niemal oszaleli ze szczęścia.W dodatkowym czasie gry Czarni przejęli kontrolę nad spotkaniem zdobywając kolejne punkty i pewnie wygrywając mecz, którego przebieg powodował, że kilka minut wcześniej część rozczarowanych kibiców gospodarzy opuszczała halę w kiepskich nastrojach.

Przemysław Woś

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj