Piłkarze Arki, mówiąc: Piast, myślą o 7 kwietnia 2021 roku i zwycięskim półfinale Pucharu Polski. Do Gdyni przyjechał wtedy niepokonany od pięciu meczów Piast Gliwice, rozpędzony zwycięstwami w ekstraklasie. Ale w bramce Arki stał wówczas Kacper Krzepisz, który zaczarował domowe słupki w regulaminowym czasie i dogrywce, a w rzutach karnych wybronił jedenastkę Rymaniaka, wprowadzając I-ligowca do finału PP.
Krzepisz był w tym spotkaniu rewelacyjny, choć sprzyjało mu też szczęście. To drugie zdecydowało, że nie trafił w pierwszej połowie Jakub Czerwiński, a w końcówce także Mateusz Winciersz. Ale gdy po błędzie Harisa Memicia, sam na sam w drugiej połowie mknął Jakub Świerczok, to nie szczęście, a wyciągnięty jak struna Krzepisz ratował Arkę przed stratą gola.
To był prawdziwy dzień konia 21-letniego wówczas bramkarza Arki, który na co dzień przegrywał ligową rywalizację z Danielem Kajzerem. W rzutach karnych znowu zamurował bramkę. Chwilę później fatalnie w barwach Arki strzelił Maciej Rosołek, dzisiaj – o ironio – piłkarz Piasta, ale Krzepisz tego dnia kompletował dublet umiejętności ze szczęściem. Michał Chrapek z Piasta podszedł do czwartej serii, trafił w poprzeczkę i gdy chwilę później Marcus da Silva kierował piłkę do siatki, awans I-ligowej Arki do finału Pucharu Polski stał się faktem.
POWTÓRKA MOŻLIWA?
Dziś Arka wydaje się być silniejszym zespołem od tamtego sprzed trzech lat, a Piast nieco słabszym. To nadal solidna ekipa ekstraklasy, mająca w swoim składzie choćby świetnego Hiszpana Jorge Felixa, bramkostrzelnego zdobywcę gola z tegorocznej edycji w meczu z Hutnikiem Kraków. Bramka 33-latka dała Piastowi prowadzenie 3:2, ale w tej szalonej rozgrywce piłkarze II-ligowca zdołali ponownie wyrównać. Do 1/16 finału Piast awansował, bo lepiej wykonywał rzuty karne, trafiając wszystkie z jedenastek. Arka nie musi więc prezentować przesadnego respektu, sama udowodniła, że jest jednym z faworytów do powrotu do ekstraklasy, a ubiegłoroczna wpadka na koniec ulotniła się z głów piłkarzy. Jedno, co na pewno niepokoi trenera Grzegorczyka, to postawa z pierwszej połowy meczu z Bruk-Betem.
– Nie trzeba być znawcą, by widzieć, że ta pierwsza połowa nie była najlepsza w naszym wykonaniu. Szybko strzelona bramka przez Termalikę miała wpływ na to, jak wyglądaliśmy w pierwszej połowie, ale też konsekwentna gra rywala i dużo stałych fragmentów gry dla nich. Zamknęli nas na własnej połowie. Druga połowa za to absolutnie pod nasze dyktando i niestety w najlepszym dla nas momencie tracimy gola – wspominał na konferencji przedmeczowej swoją piewsza porażkę z Arką od momentu samodzielnego objęcia sterów Tomasz Grzegorczyk.
MARCJAN PAMIĘTA
– Wiadomo, jakie są mecze pucharowe, to okazja dla tych, co mniej grali, by się fajnie pokazać, a trener też zapowiedział, że będzie rotował składem. Poprzednie lata w Arce pokazały, że puchar to może być też fajna przygoda – powiedział z kolei obrońca Michał Marcjanik i wie co mówi, bo sięgnął z Arką po trofeum na Stadionie Narodowym w 2017 roku, a w 2021 roku rywalizował w finale z Rakowem Częstochowa. Pamięta też ten szalony półfinał z Piastem, wygrany po rzutach karnych, w których sam podszedł do jedenastki i trafił.
Czy Tomasz Grzegorczyk postawi na rezerwowych? Czy w bramce zagra Paweł Lenarcik? Czy okazję do gry dostanie w środku Michał Rzuchowski, który zaczynał w pierwszym składzie na początku sezonu, a od meczu z Chrobrym Głogów stracił to miejsce na dwa spotkania? Kto obok niego – Kocaba, Vitalucci? Ten mecz to spora zagadka taktyczna i personalna. Początek na stadionie miejskim w Gdyni o 20:30.