Kościoły i klasztory schronieniem nie tylko dla duszy. „Podczas alarmów bombowych kryją się u nas ci, którzy nie mają dostępu do schronów”

(Fot. dominikanie.pl)

Na terenie Ukrainy pracują obecnie ojcowie dominikanie. Prowincjonalny wikariat Ukrainy posiada jeden konwent i sześć domów zakonnych. Mimo iż jest coraz niebezpieczniej, nikt z duszpasterzy nie opuścił swoich wiernych. Parafie i zakony funkcjonują, nierzadko dając ludziom schronienie podczas alarmów bombowych.

Metropolita lwowski ks. abp Mieczysław Mokrzycki, kierując słowo do wszystkich podkreślił, że mieszkańcy Ukrainy potrzebują przede wszystkim nadziei i solidarności. Na miejscu w Kijowe jest przełożony wikariatu Ukrainy – Polak o. Jarosław Krawiec. Rozmawiał z nim Andrzej Urbański.

– Od półtora dnia cywile nie mogą się poruszać po Kijowie, obowiązuje godzina policyjna. Co zatem dzieje się za płotem naszego klasztoru, to trudno mi powiedzieć. Z oddali słuchać wybuchy i wystrzały. Oprócz przejmującej ciszy miasta, które teraz jest uśpione, niepokojące są te odgłosy wojny, które słychać od czasu do czasu – mówił na naszej antenie.

Praktycznie wszystkie parafie i kościoły, które nie znalazły się w bezpośrednim zasięgu działań wojennych, funkcjonują. Wiele kościołów stało się miejscem schronienia dla ludzi.

– Także do naszego klasztoru już przedwczoraj przyjechało kilka osób, które poprosiły, aby się u nas zatrzymać. W wielu miejscach, choćby w podziemiach kościołów, przykładowo w Berdyczowie, gdzie znajduje się duże sanktuarium, w podziemiach dolnego kościoła w trakcie alarmów bombowych chroni się nawet 150 osób. W wielu innych miejscach rodziny szukają schronienia. Gdy ktoś nie ma dostępu do schronu czy piwnicy, to kościół staje się najlepszym miejscem, żeby się gdzieś schronić – dodawał.

Posłuchaj całej rozmowy:

raf

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj