Rekordowo drożeje drewno na opał. Za metr rzucany (najczęściej to 0,7 metra sześciennego, układanego) buku w składach trzeba zapłacić około 400 złotych. To niemal dwa razy więcej niż rok temu. Jest to efekt spowodowanych pandemią i wojną wzrostu popytu i ograniczonej podaży – uważa Marcin Poniecki z Nadleśnictwa Kolbudy.
– Przemysł drzewny i celulozowy wobec embarga na materiał z Rosji i Białorusi musi zaopatrywać się na polskim rynku – tłumaczy Poniecki. Szczególnie widać to w przypadku aukcji, do których stają przedsiębiorcy. – Najpopularniejszy sortyment wykorzystywany w składach drewna opałowego, to papierówka bukowa. Pamiętam, że w gorących czasach 190 złotych za metr sześcienny to było drogo. Teraz potrafi osiągać 360 złotych – dodaje specjalista.
W ocenie fachowca ceny powinny się ustabilizować, jednak na wysokim poziomie. Jako alternatywę podaje zakup drewna do pocięcia bezpośrednio od leśników. Tak sprzedawanych jest kilka procent surowca. Cena za pełny metr sześcienny papierówki bukowej to nieco ponad 200 złotych. Jednak i tutaj zapowiada się podwyżka, a także problemy z dostępnością.
PODWYŻKI MOŻNA „OMINĄĆ”
Jako inne rozwiązanie ekspert podaje tak zwany samowyrób, czyli uprzątnięcie terenu po wycinkach i zapłata symbolicznej kwoty za zebraną gałęziówkę. Sterta gałęzi o wymiarach 1m x1m x4m kosztuje około 50 złotych.
Specjaliści przypominają, że drewno do opału potrzebuje co najmniej dwóch lat sezonowania. Najlepiej kupować je tuż po zimie, wtedy ma w sobie najmniej soków. Świeże drewno źle się pali, dymi i ma niską wydajność energetyczną, w konsekwencji czego gorzej ogrzewa nasze domy.
Sebastian Kwiatkowski/K. K.