Na 2 lata więzienia w zawieszeniu na 4 oraz 80 tysięcy złotych grzywny skazał gdański sąd rejonowy Krzysztofa Pusza, byłego prezesa spółki Port Service. Odpowiadał za składowanie niebezpiecznych odpadów na terenie dawnej żwirowni w Ełganowie. W 2011 roku 22 tysiące ton skażonej ziemi trafiło z Ukrainy do gdańskiego zakładu. Zdaniem prokuratury po spaleniu jej szefostwo Port Service przekazało popioły innej spółce. Ta z kolei w nieodpowiedni sposób zmagazynowała je w żwirowni w Ełganowie.
Agnieszka Piotrzkowska, sędzia Sądu Rejonowego, podkreśliła, że utylizacja odpadów niebezpiecznych niewątpliwie była kwestią dochodową. – To się opłacało. Port Service w tamtym okresie miał dosyć duże zadłużenie, spłacał kredyt, a panu Puszowi zależało na tym, żeby firma działała prawidłowo, żeby była rentowna. Niestety, Port Service nie podołał. W ocenie sądu na to, że finalnie w Ełganowie znalazły się odpady niebezpieczne, miało wpływ wiele różnych czynników, między innymi była to kwestia tego, że piece były niewydajne. Trudno było też powiedzieć, kto za co jest w Port Service odpowiedzialny – wskazała.
Sędzia Piotrzkowska dodała, że w sprawie „można zauważyć pewną prawidłowość”. – Z jednej strony mamy do czynienia z działalnością firmy Port Service i Krzysztofa Pusza, a z drugiej strony z działalnością oskarżonych G. Sąd uznał, że w tej sytuacji, pomimo postawienia oskarżonym G. zarzutu działania nieumyślnego, trudno sobie wyobrazić, żeby panowie G., którzy byli od 15 listopada 2010 roku związani umową z Port Service na remediację ziemi, nie wiedzieli, co jest wywożone do Ełganowa i żeby nie wiedzieli, że są to odpady, które tam się znaleźć nie powinny – oceniła.
Adwokat Jacek Potulski, obrońca Pusza, utrzymuje, że jego klient jest niewinny. – Całość odpadów została składowana w sposób prawidłowy w podmiotach, które mogły je składować, więc, naszym zdaniem, mamy pokrycie dokumentacyjne i merytoryczne w całości składowanych odpadów – twierdzi.
– Najważniejsze jest stwierdzenie winy oskarżonych, więc co do tej głównej części faktycznie należy uznać, że wyrok jest zgodny z oczekiwaniami prokuratury – dodaje Jakub Chrząszcz z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
WYROK BEZ OSKARŻONEGO NA SALI
Oskarżyciel domagał się kary bezwzględnego więzienia i naprawienia szkody w wysokości pięciu milionów złotych. Wyrok jest nieprawomocny. Oskarżony nie był na jego ogłoszeniu. Ta sprawa już drugi raz była rozpoznawana w sądzie rejonowym. Za pierwszym razem mężczyzna został uniewinniony, ale sąd odwoławczy na wniosek prokuratury uchylił wyrok.
Krzysztof Pusz był aktywnym działaczem „Solidarności” w latach 80. ubiegłego wieku. W latach 1986-1989 pełnił funkcję sekretarza w biurze przewodniczącego związku Lecha Wałęsy. Od grudnia 1990 do października 1991 roku był szefem gabinetu prezydenta Wałęsy. W latach 1999-2001 – z ramienia Unii Wolności – najpierw pełnił funkcję wicewojewody gdańskiego, a następnie pomorskiego. W latach 2001-2005 był liderem pomorskiej Unii Wolności, a następnie szefem regionalnych struktur Partii Demokratycznej. W 2006 roku został kandydatem koalicji Lewica i Demokraci w wyborach na prezydenta Gdańska.
Oprócz byłego prezesa firmy Port Service aktem oskarżenia objęto także braci Piotra i Patryka G. – właścicieli firmy zajmującej się zagospodarowywaniem odpadów. Sąd uznał ich winę i skazał ich na kary po roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Zasądził też od oskarżonych nawiązki w kwotach po 20 tysięcy złotych na rzecz Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Grzegorz Armatowski/MarWer