Przynajmniej 2 tygodnie opóźnienia będzie mieć ratuszowy projekt ekologicznej komunikacji w mieście. Już dzisiaj wiadomo, że rower miejski w Słupsku nie wystartuje w Dzień Dziecka, jak pierwotnie zakładano. Miasto nie ma stacji, urządzeń do obsługi i samych rowerów.
– Jest opóźnienie – przyznaje dyrektor Wydziału Polityki Transportowej Robert Linkiewicz – Z tego, co wiem, wszystko jest już ofoliowane, spakowane i przygotowane na paletach. Czeka na wysyłkę do nas. Na pewno nie zdążymy do 1 czerwca. Liczymy jednak, że do tego dnia wszystkie urządzenia zostaną do nas wysłane.
MIASTO NIE PONOSI KOSZTÓW
Jak twierdzi dyrektor, projekt wdrażany w Słupsku jest innowacyjny i różni się od dotychczas wdrażanych w innych miastach, w których rower miejski funkcjonuje.
– Miasto nie ponosi żadnych kosztów. Firma, która próbuje zrobić pilotaż w pełnej skali, czyli 20 stacji i 240 rowerów, w tym 40 elektrycznych, poniesie wszystkie koszty związane z obsługą stacji, ubezpieczeniem i serwisowaniem tych rowerów – dodaje Linkiewicz. – Zależy nam na opinii mieszkańców, aby system ewaluował. To nie jest tak, że jak się pojawi, zostanie zamontowany i będzie działał idealnie. Musimy go dostosować do naszych warunków i zapotrzebowań. Możliwe, że miejsce stacji zostanie po czasie zmienione, zmienić się może też liczba stojaków przy poszczególnych stacjach.
Rower miejski zostanie również uruchomiony w Ustce. Będzie można się nim przemieszczać między miastami. Łącznie w obu miastach będzie 500 rowerów, z czego 80 elektrycznych. Koszt wypożyczenia rowerów na razie nie jest jeszcze znany.
Marcin Kamiński/pOr