Jest śledztwo w sprawie śmierci nurka, znalezionego na wraku Wilhelma Gustloffa. Konieczne wydobycie szczątków

Prokuratura Rejonowa w Lęborku wszczęła śledztwo ws. śmierci nurka, którego zwłoki znaleziono na wraku Wilhelma Gustloffa na Bałtyku. Jego szczątki zauważyli w czwartek nurkowie z grupy Baltictech podczas wykonywania dokumentacji stanu zatopionego w 1945 roku liniowca.

Jak potwierdził Radiu Gdańsk Patryk Wegner, prokurator rejonowy w Lęborku, śledztwo prowadzone jest pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci.

KONIECZNE WYDOBYCIE SZCZĄTKÓW

Aby prokuratura mogła przeprowadzić wszystkie zaplanowane czynności, najpierw konieczne jest wydobycie szczątków nurka. Trwają ustalenia w tej sprawie. Najpewniej zajmie się tym Marynarka Wojenna.

Dopiero po wydobyciu nurka śledczy powołają biegłego, który przeprowadzi oględziny szczątków i pobierze materiał biologiczny do badań porównawczych DNA. Prokuratura w Lęborku nie wyklucza, że zwłoki należą do zaginionego pod koniec lipca 2012 roku mieszkańca Poznania, który jednak, według oficjalnej dokumentacji, miał nurkować na pobliskim tankowcu Terra. Jeśli potwierdzi się tożsamość mężczyzny, to umorzone sprzed 7 lat śledztwo ws. jego zaginięcia zostanie wznowione.

MOGIŁA WOJENNA

Wrak Wilhelma Gustloffa został w 1994 roku uznany za mogiłę wojenną, co wiąże się z zakazem nurkowania nie tylko na sam statek, ale też w promieniu pół kilometra od niego.

 

 

Paweł Drożdż/mk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj