W wypadku na poligonie w Ustce nie zawinił sprzęt. „Wszystko wskazuje na nieszczęśliwy wypadek”

Nie było awarii broni i usterki amunicji podczas ćwiczeń ogniowych na poligonie wojskowym w Ustce – stwierdzili biegli z Wojskowego Instytutu Uzbrojenia w Zielonce, którzy badali okoliczności wypadku z listopada 2017 roku. Podczas strzelania z granatnika rannych zostało wtedy trzech żołnierzy, dwóch było w stanie ciężkim.

Biegli odrzucili hipotezę, że przyczyną zdarzenia był niesprawny sprzęt wojskowy. Śledztwo w sprawie wypadku nadal trwa.

SPRAWA SPRZED PÓŁTORA ROKU

Zdarzenia na poligonie wojskowym w Ustce miało miejsce 16 listopada 2017 roku. W trakcie ćwiczeń ogniowych z użyciem granatnika typu „GMG” doszło do eksplozji. Rannych zostało trzech żołnierzy z Jednostki Specjalnej Żandarmerii Wojskowej. Dwóch było w stanie ciężkim. Na miejscu wypadku zabezpieczono sprzęt wojskowy i przesłuchano świadków.

BIEGLI NIE STWIERDZILI AWARII SPRZĘTU

Prokuratura Okręgowa w Poznaniu powołała biegłych z zakresu techniki uzbrojenia. Po roku specjaliści wydali opinię, w której wskazali, że nie doszło do usterki granatnika, awarii amunicji oraz naruszenia regulaminu przez żołnierzy.

– Wszystko wskazuje na to, że był to nieszczęśliwy wypadek – powiedział Radiu Gdańsk pułkownik Bartosz Okoniewski, zastępca prokuratora okręgowego ds. wojskowych Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

ŚLEDZTWO NADAL TRWA

Jak dodaje pułkownik, śledztwo w sprawie wypadku na poligonie w Ustce nadal prowadzone jest w kierunku nieostrożnego obchodzenia się z bronią. Postępowanie prowadzone jest w sprawie, nikomu nie przedstawiono żadnych zarzutów.

Prokuratura w Poznaniu planuje dalsze czynności procesowe, w tym przede wszystkim kolejne przesłuchania poszkodowanych żołnierzy.

WYPADEK NA POLIGONIE W USTCE

Wypadek podczas ćwiczeń ogniowych na poligonie w Ustce był pierwszym od ponad dekady najpoważniejszym zdarzeniem z udziałem żołnierzy w północnej Polsce.

Paweł Drożdż/mrud

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj