Tłumy na ostatnim w tym sezonie Jarmarku Gryfitów w Słupsku. To słupskie spotkania z kulturą, historią i sztuką regionu, połączone z targiem rzeczy niezwykłych i ciekawych.
W każdą niedzielę lata Rynek Rybacki w Słupsku zamienia się w miejsce pełne spotkań z kulturą, ciekawymi ludźmi, kramów z rękodziełem i rzeczy do wymiany bądź sprzedania. Każda niedziela ma inna propozycje dla słupszczan i inną historię dla turystów. W trakcie tych niedziel pod Spichlerzem Richtera można spotkać aktorów, muzyków, zbieraczy i kolekcjonerów, poznać historię Kaszub czy adoptować psa. Propozycji jest ogrom.
– Przez Jarmark przelatują tłumy, nie tylko przelatują, ale także zatrzymują się i są razem z nami. Przez prawie 20 lat jarmarki na tyle mocno wpisały się w nasza słupską kulturę, że nie możemy z nich zrezygnować, choć zdarzały się lata, w których bardzo chcieliśmy. Słupszczanie, nasi przyjaciele, nam na to nie pozwalają. Jarmark Gryfitów jest częścią słupskiej historii – stwierdza Katarzyna Maciejewska, kierownik sekcji edukacji i promocji w Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku.
DLA DOBRA ZWIERZĄT
Ostatnie w tym sezonie spotkanie odbyło się pod hasłem „Nasi czworonożni przyjaciele” – Jarmark Gryfitów z Towarzystwem Opieki nad zwierzętami oraz Polskim Towarzystwem Numizmatycznym oddział Słupsk. Jak zdradziła prezes słupskiego TOZ, Barbara Aziukiewicz, już trzy psy dzięki tym spotkaniom znalazły dom.
– Bardzo lubimy tu być, dzięki naszym wolontariuszom zabieramy ze sobą naszych czworonożnych przyjaciół, a państwo są na tyle łaskawi, że wspierają nas i finansowo i adoptują nasze psy – stwierdza.
– To jest bardzo ważne. Nie wyobrażamy sobie, że nas nie będzie na kolejnych jarmarkach, każde spotkanie naszego psa z człowiekiem daje mu szansę na prawdziwy dom – dodaje Marta Śmietanka, kierownik słupskiego schroniska.
WARTO SIĘ SPIESZYĆ
Katarzyna Maciejewska dodaje, że gdyby ktoś miał życzenie dołączyć do jarmarków, musi to robić szybko, bo chętnych jest sporo, a muzeum szybko ustala program wydarzeń na kolejny sezon. Szybko też rozchodzą się stragany, bo tych jest ograniczona ilość.
Joanna Merecka-Łotysz/mrud