Prawie 30 dzieci odebrano biologicznym rodzicom w niespełna dwa miesiące w Słupsku. Najmłodsze miało 2 tygodnie, najstarsze – 14 lat. Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie ogromną liczbę zgłoszeń i interwencji odnotował w sierpniu i wrześniu. Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Słupsku jeszcze kilka miesięcy temu, z powodu małej liczby dzieci i młodzieży w domach dziecka, poważnie rozważał zamknięcie jednej z tych placówek. Rzeczywistość zweryfikowały zdarzenia z sierpnia i września bieżącego roku. W niespełna dwa miesiące podjęto decyzje o odebraniu rodzicom aż 26 dzieci. Dla porównania, średnio w miesiącu do placówek trafia nie więcej niż 4 dzieci.
SYTUACJA PONADSTANDARDOWA
– To jest sytuacja, powiem szczerze, ponadstandardowa. Dawno nie mieliśmy takiej liczby dzieci, które trafiły do pieczy zastępczej. Przez te niespełna dwa miesiące niemal codziennie żyliśmy jakimś innym umieszczeniem (w placówce opiekuńczej – przyp. red.) – mówi Klaudiusz Dyjas, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Słupsku. – Dla porównania w roku 2018 łącznie do pieczy zastępczej trafiło 26 dzieci, a w 2019 do dnia dzisiejszego już 43 dzieci – dodaje.
Odebranie dziecka rodzicom to ostateczność. Wciąż jednak pokutują te same problemy.
ALKOHOL I PRZEMOC
– Głównym problemem jest niestety nadal alkoholizm i przemoc. Ale przemoc to nie tylko takie bardzo brutalne pobicie, ale też niedbałość o edukację dziecka i prawidłowe żywienie – przyznaje Klaudiusz Dyjas.
W Słupsku jednego dnia w jednej rodzinie odebrano 4 dzieci. Rodzice byli pijani. W trakcie interwencji policji mama miała ponad 4 promile, ojciec – 2.
KONSEKWENCJE
Odebranie dziecka to nie jedyne konsekwencje dla rodziców. O każdej interwencji kończącej się zabezpieczeniem dziecka w pieczy zastępczej informowany jest Sąd Rodzinny. Natomiast w przypadku wystąpienia przemocy, dodatkowo sprawa kierowana jest na drogę karną przez policję lub prokuraturę. Rodzice tracą również wszystkie świadczenia, które są przyznane na dzieci.
Paweł Drożdż/mar