Bydgoska prokuratura nie będzie wszczynać śledztwa w sprawie fundacji Roberta Biedronia. „To absurd, zwrócimy się do sądu”

Prokuratura w Bydgoszczy odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie wpłat podwładnych i współpracowników na fundację byłego prezydenta Słupska. Lokalne stowarzyszenie zapowiada zaskarżenie decyzji śledczych do sądu. W październiku ubiegłego roku jeden z bliskich współpracowników Roberta Biedronia ujawnił w Radiu Gdańsk, że był nakłaniany do wpłat na Instytut Myśli Demokratycznej. Była asystentka, a później sekretarka prezydenta Słupska miała dzwonić do dra Bartosza Fieducika, żeby wpłacał pieniądze na konto fundacji, „bo po co mu problemy”. 

REKOMENDACJA BIEDRONIA

Fieducik był z rekomendacji prezydenta Biedronia członkiem rady nadzorczej Pomorskiej Agencji Rozwoju Regionalnego w Słupsku. Podkreśla, że kilka razy sekretarka prezydenta przypominała mu o konieczności „wspierania” finansowego fundacji Robert Biedronia. W sumie w kilku ratach Bartosz Fieducik przelał ponad 6 tysięcy złotych. Przyznaje, że wiązał to z utrzymaniem stanowiska w radzie nadzorczej PARR.

Pieniądze wpłacali również przewodniczący rady nadzorczej Wodociągów w Słupsku, obecny poseł Lewicy Marek Rutka, prezes Słupskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego i zarazem były radny klubu Roberta Biedronia – Krzysztof Kido i między innymi radna z tego samego ugrupowania Aldona Żuralska. Oprócz Fieducika wszyscy podkreślają, że wpłacali pieniądze dobrowolnie i nikt nie nakłaniał ani nie przymuszał do dokonywania tych przelewów.

WZROST Z ROKU NA ROK

Do końca 2016 roku fundacja Instytut Myśli Demokratycznej dysponowała kwotą około 2 tys. złotych rocznie. W roku 2017, gdy pieniądze wpłacały osoby współpracujące w Słupsku z Robertem Biedroniem, na koncie fundacji znalazło się aż 170 tysięcy złotych. Po zakończeniu kadencji prezydenckiej w Słupsku w 2018 roku jako dyrektor fundacji Robert Biedroń otrzymał wynagrodzenie w wysokości 57 tysięcy złotych.

SPRAWA ZGŁOSZONA DO CBA

Działacze Słupskiej Inicjatywy Obywatelskiej zgłosili sprawę Centralnemu Biuru Antykorupcyjnemu oraz prokuraturze. Postępowanie przekazano do prokuratury w Bydgoszczy, która odmówiła wszczęcia śledztwa argumentując, że „brak jest danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu”.

– To absurd. Prokuratura moim zdaniem nie zrobiła nic, żeby to zweryfikować. Jest oczywiste, dlaczego wpłacano pieniądze i do kogo trafiły. Zaskarżyliśmy decyzję do sądu i chcemy, by sąd nakazał prokuraturze zweryfikowanie danych. Sprawdzenie, kto wpłacał pieniądze, kiedy i na jakiej podstawie, zostały wypłacane byłemu prezydentowi Słupska oraz przesłuchano osoby zamieszane w tą sprawę – mówi Antoni Górecki z SIO.

Robert Biedroń nigdy nie odniósł się do sprawy.

Przemysław Woś/mkul

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj