Sto lat temu, dzięki uporowi Kaszubów, udało się przesunąć granicę odrodzonej Polski na zachód. Było to mniej więcej 10 kilometrów, ale spór z Niemcami przeszedł do historii jako tzw „wojna palikowa”. 16 lutego 1920 roku w okolicach Borowego Młyna wyznaczano granicę między II Rzeczpospolitą a Niemcami.
Lokalnej ludności kaszubskiej, która niespełna dwa tygodnie wcześniej witała żołnierzy generała Hallera, towarzyszyła niepewność, czy te ziemie na pewno przypadną Polsce. Niemieccy żołnierze zaczęli w okolicach Borowego Młyna wbijanie palików, by wyznaczyć przebieg granicy z Polską, ale miejscowa ludność się zbuntowała. Na miejscu byli też polscy żołnierze.
Tak te wydarzenie opisał badacz i obecnie opiekun tradycji z Borowego Młyna Zbigniew Talewski z Fundacji Naji Goche: „Niemcy, nie czekając na wyniki rozmów, rozpoczęli wbijanie palików. Reakcja ludzi była natychmiastowa. Gromadnie zaczęto wyciągać i odrzucać kołki. Poturbowano paru niemieckich żołnierzy. Inni mówią, że tylko jednego. Determinacja Kaszubów oraz ich przewaga liczebna, a także postawa polskich szeregowców wpłynęła na to, że nie zdecydowano się na próbę użycia broni. W tym czasie ruszył „drugi front”, „sojusznicze” Konarzyny również czynnie stanęły w obronie swoich podobnych racji. Ponieważ były bliżej władzy, postanowiono przerwać wyznaczanie pasa granicznego”.
INTERWENCJA MIĘDZYNARODOWEJ KOMISJI
W setną rocznicę „wojny palikowej” uczczono osoby oraz wydarzenia, które przyczyniły się do ocalenia polskości na tych ziemiach.