Samorządowcy z Pomorza i politycy opozycyjni podczas konferencji w Słupskiej Izbie Przemysłowo-Handlowej rozmawiali o skutkach likwidacji urzędu morskiego. „Możemy tylko apelować i przedstawiać argumenty, ale to robimy od kilku miesięcy” – mówił starosta słupski Paweł Lisowski. Minister Gróbarczyk uspokaja: to potrzebne rozwiązanie, nikt nie zostanie zwolniony.
Minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk podczas styczniowej wizyty w Słupsku zapowiedział, że wszyscy pracownicy słupskiego urzędu znajdą zatrudnienie w urzędach morskich w Gdyni i Szczecinie. W rozmowie z dziennikarzami uspokajał, że nikt nie zostanie zwolniony. Oznajmił też, że nowy podział funkcjonowania Urzędów Morskich będzie odpowiadał podziałowi administracyjnemu kraju. – Każdemu proponowana ma być praca w miejscach, w których do tej pory ją wykonywał – dodał.
Minister ocenił, że prowadzone do tej pory inwestycje wymagają bardzo elastycznej struktury urzędów morskich, która nie pozwoli na zahamowanie realizacji zadań.
– Tworzymy rozwiązanie, które pomoże w sprawnym ich realizowaniu. Nowa struktura pozwoli na płynne przerzucanie zadań i osób, jak również całego obszaru inwestycji. Pozwoli to na zmniejszenie problemów z pozyskiwaniem wysokiej klasy specjalistów, którzy są niezbędni w prowadzeniu inwestycji, w tym tych z udziałem środków unijnych – powiedział Marek Gróbarczyk.
„NIC, POZA NAZWĄ, SIĘ NIE ZMIENI”
Pracowników urzędu uspokajała także Katarzyna Krzywda, dyrektor Departamentu Gospodarki Morskiej w Ministerstwie Gospodarki Morskiej i Rybołówstwa. Zapewniała że staną się oni pracownikami Urzędu Morskiego w Gdyni lub w Szczecinie i „nie będą nigdzie dojeżdżać, ponieważ ponad połowa pracowników to pracownicy terenowi i siłą rzeczy zostaną na miejscu”. – Dla nich nic się nie zmienia, poza nazwą pracodawcy – mówiła Katarzyna Krzywda
– W tej chwili dyrektorzy urzędów morskich rozmawiają i zastanawiają się nad tym, gdzie utworzyć delegatury. Rozmowy dotyczą Słupska i Kołobrzegu właśnie po to, aby urząd był bliżej obywatela. Ta reorganizacja administracji morskiej, którą w tej chwili mamy, ma na celu przede wszystkim i jedynie poprawę jej funkcjonowania, poprawę efektywności. Do końca marca Urząd Morski w Słupsku funkcjonuje normalnie – dodała.
„TA DECYZJA JEST DLA NAS NEGATYWNA”
Podczas konferencji w Słupskiej Izbie Przemysłowo-Handlowej nie zgadzali się z tym politycy opozycyjni.
– Administracja Rządowa wiedziała, że jest ze strony mieszkańców, samorządowców opór i ta decyzja pod wieloma względami jest dla nas negatywna. To całe zamieszanie wokół urzędu morskiego udowodniło nam, jak ten urząd jest istotny z punktu widzenia tego, co się dzieje w naszym regionie – przyznał Paweł Lisowski. – Trzeba przyznać, że setki milionów złotych włożonych w ochronę brzegów morskich napędza naszą turystykę i gospodarkę. Mam obawę jednak, że decyzyjność, która będzie w Szczecinie i w Gdyni, z uwagi na specyfikę naszego wybrzeża, będzie w przyszłości stanowić duży problem – dodaje Paweł Lisowski.
Zgodnie z rozporządzeniem ministra słupski urząd morski przestanie działać z dniem 1 kwietnia 2020 r. W Polsce pozostaną dwa urzędy morskie – w Gdyni i Szczecinie. Słupska placówka funkcjonuje od 1954 roku i zatrudnia 293 osoby.
Joanna Merecka-Łotysz