Firma modernizująca ulicę Chełmońskiego w Słupsku zerwała kabel średniego napięcia. – Prace prowadzono bez uzgodnień, wykonawca nie powiadomił też o uszkodzeniu instalacji – twierdzi Energa Operator. Dyrektor Zarządu Infrastruktury Miejskiej w Słupsku uważa jednak, że wszystko jest i było w porządku.
Położenie nowego kabla 15 kV zgodnie z nowym projektem instalacji pod ulicą Chełmońskiego będzie kosztować budżet miasta dodatkowo 100 tysięcy złotych. Na ostatniej sesji na wydanie pieniędzy zgodzili się miejscy radni.
CZY WSZYSTKO ODBYŁO SIĘ ZGODNIE Z PLANEM?
Wcześniej jednak doszło do awarii. Podczas prac modernizacyjnych zerwano podziemny kabel 15 kV. Według pierwotnego planu dotychczasowy przewód 15 kV miał być przekładany i ułożony wzdłuż ulicy nieco innym przebiegiem. Tak przynajmniej zakładał projekt modernizacji ulicy z końca roku 2018.
Zdaniem urzędników z ZIM-u teraz się okazało, że kabel się do przełożenia nie nadawał i trzeba było wydać dodatkowe 100 tysięcy złotych. Zerwanie przewodu przez wykonawcę robót przy próbie przełożenia nie miało z tym nic wspólnego.
OPINIA DOSTAWCY ENERGII
Wersja słupskich urzędników nie do końca pokrywa się z tym, co twierdzi koncern Energa.
„W opinii spółki do zdarzenia przyczyniło się niedostosowanie prac prowadzonych na zlecenie ZIM Słupsk do wytycznych, jakie Energa Operator przekazała w ramach uzgodnień jeszcze na etapie przygotowania projektu. Wytyczne otrzymała firma projektowa działająca na zlecenie ZIM Słupsk. Podczas prac wykonywanych na zlecenie ZIM Słupsk doszło do uszkodzenia kabla linii średniego napięcia. Nie zachowano m.in. szczególnej ostrożności podczas wykonywania prac ziemnych w okolicy kabla. Wykonawca nie powiadomił Energi Operatora o tym fakcie. Przewód był wcześniej sprawny. W wyniku uszkodzenia wymagał doraźnej naprawy w celu przywrócenia zasilania odbiorcom. Przełożenie przewodu w inne miejsce jest konieczne ze względu na kolizję z inwestycją, prowadzoną przez ZIM Słupsk. Energa Operator nie mogła przełożyć przewodu we własnym zakresie, ponieważ ze strony inwestora nie został złożony do spółki odpowiedni wniosek. Nie podjęto też żadnych innych kroków zmierzających do uzgodnienia tej kwestii. Inwestor, mimo zaleceń przekazanych na etapie projektowania, nie wystąpił również o ustalenie warunków przebudowy sieci. Podjęcie prac przez Energę Operatora bez podstawy formalnej nie jest możliwe” – to odpowiedź biura prasowego koncernu Energa na pytania w tej sprawie dziennikarza Radia Gdańsk.
KONIECZNA WYMIANA
Dyrektor Zarządu Infrastruktury Miejskiej w Słupsku Jarosław Borecki uważa sprawę za wyjaśnioną. Zarówno sobie, jak i podległej instytucji nie ma nic do zarzucenia.
– Jest uzgodnienie z Energą, że kabel trzeba przełożyć w inne miejsce, więc ja nie wiem, o co chodzi. Jedna sprawa to przełożenie kabla, które często robimy podczas inwestycji, a jeśli nie da rady przełożyć, to go całkowicie wymieniamy. Sprawa jest załatwiona. Jeśli by była możliwość, ten kabel byłby przełożony, przesunięty w bok kawałek,
a jeżeli nie ma możliwości, bo lokalizacja sprzed 40 lat tego nie przewidywała, gdzie on będzie leżał, trzeba było go wymienić i to już był koszt ZIM – tłumaczy w rozmowie z Przemysławem Wosiem Jarosław Borecki.
Przemysław Woś: A jak pan skomentuje fakt, że wykonawca uszkodził kabel i nie powiadomił Energi Operator o awarii? Czy wyciągnie pan jakieś konsekwencje wobec firmy?
Jarosław Borecki: Skoro Energa naprawiła, to musiał powiadomić.
P. W.: Jest pan przekonany, że zrobił to wykonawca, a nie na przykład mieszkańcy pozbawieni zasilania? „Podczas prac wykonywanych na zlecenie ZIM Słupsk doszło do uszkodzenia kabla linii średniego napięcia. Nie zachowano m.in. szczególnej ostrożności podczas wykonywania prac ziemnych w okolicy kabla. Wykonawca nie powiadomił Energi Operatora o tym fakcie”. Co jest niejasnego w komunikacie Energi?
J.B: Jak nie powiadomił, skoro Energa się dowiedziała i naprawiła? Jeśli coś zostało uszkodzone i zostało naprawione, to musieli wiedzieć.
P.W.: – Może zawiadomili ci, którzy przestali mieć zasilanie, skoro jasno z komunikatu Energi wynika, że wykonawca tego nie zrobił?
J.B – Nie wiem. Konsekwencje są takie, że firma zapłaci Enerdze za naprawę kabla, więc jakie mają być konsekwencje ze strony ZIM-u? Co zrobić ZIM? przełożyć ich przez kolano?
„PEWNA NIEŚCISŁOŚĆ”
Sprawa była omawiana też podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej w Słupsku. Wtedy pojawiły się w sprawie zerwanego kabla wątpliwości. Urzędnicy zaczęli się wycofywać z wersji, którą sami podali jako uzasadnienie do wydania dodatkowych 100 tysięcy złotych z budżetu miasta.
– Bardzo chciałam przeprosić radnych za pewną nieścisłość w uzasadnieniu do części projektu uchwały o zmianach w budżecie, która wzbudziła te emocje. Mowa była, bowiem o tym, że to z powodu uszkodzenia wymieniamy ten kabel. Prawda jest taka, że kabel wprawdzie został uszkodzony, został także naprawiony przez operatora, niemniej okazuje się, że wiek sprawia, iż tego naprawionego kabla nie możemy przełożyć tak, żeby on rzeczywiście służył i czynił zabezpieczenia łączenia energetycznego – mówiła na sesji prezydent Słupska Krystyna Danilecka-Wojewódzka.
„COŚ TU NIE GRA”
– Są rozbieżności. Nie wiem, czy to była niezręczność, ale w projekcie uchwały w uzasadnieniu było napisane wyraźnie, że kabel został uszkodzony podczas próby przełożenia. Pojawiło się później pismo wykonawcy firmy Krężel, która już na ten temat nic nie mówi. W 2018 roku uzgadnialiśmy projekt z Energą. W tym czasie spółka doskonale wiedziała, co w ziemi leży. Jeżeli zaaprobowała przeniesienie kabla, a to są profesjonaliści, zawodowcy i dzisiaj słyszę, że kabla olejowego nie można przenosić, bo się uszkodzi to coś tu nie gra – mówił na sesji rady miasta, wiceprzewodniczący rady miejskiej Tadeusz Bobrowski z Prawa i Sprawiedliwości.
Koszt doraźnej naprawy kabla, by zapewnić zasilanie ulicy Chełmońskiego w Słupsku, Energa Operator wyceniła na 5400 złotych. Spółka zapowiada, że obciąży tą kwotą wykonawcę prac. Modernizacja ulicy trwa.
Przemysław Woś/pb