Słupscy radni zajmą się sprawą schroniska dla zwierząt. Wybudowany za ponad 7 mln zł obiekt jest pełen usterek. Pękają ściany, boksy dla zwierząt nagrzewają się w słoneczne dni do wysokich temperatur, nie zostały zbudowane odpowiednie odpływy dla fekaliów oraz brak jest ogrzewania podłogowego dla kotów, co jest bardzo istotne zimą.
Radni Prawa i Sprawiedliwości wizytowali schronisko.
– To jest niedopuszczalne – mówi Tadeusz Bobrowski z klubu PiS. – Te wszystkie usterki trzeba w trybie pilnym naprawić. Schronisko jest na gwarancji, mamy też zabezpieczone pieniądze wykonawcy na takie cele. W najbliższych dniach zbierze się komisja rewizyjna i ustalimy co robić dalej – wyjaśnia.
MIEJSCE SIĘ SKOŃCZYŁO
– Wykonanie tego obiektu przypomina komedię Barei, gdzie ekipa po wybudowaniu bloku przychodziła i mówiła, że teraz trzeba naprawiać – dodał Łukasz Jaworski.
Zbudowany za ponad 7 mln zł obiekt oprócz tego, że jest pełen wad, okazuje się za mały. To wspólna inwestycja słupskiego samorządu i ościennych gmin. Odpowiednie porozumienie zawarto 1 lutego 2018 r. pomiędzy Miastem Słupsk a gminami Damnica, Słupsk, Kobylnica, Smołdzino, Ustka i Miasto Ustka. Trafiają do niego zwierzęta z tych gmin i miejscowości. Już teraz wstrzymano ich przyjęcia, bo skończyło się w nim miejsce.
KOŃCZĄ SIĘ PIENIĄDZE
– Za chwilę skończą się nam również pieniądze na prowadzenie schroniska – mówi Barbara Aziukiewicz, prezes słupskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. – A nie ma jeszcze zimy. Mamy ogrzewanie nadmuchowe, gazowe. W starym schronisku kupowaliśmy węgiel do pieców za 5 tys. zł na sezon. Tutaj będziemy płacić taką kwotę miesięcznie.
Schronisko wybudowano na dwuhektarowej działce na końcu ul. Sportowej. Budowę rozpoczęto w lutym 2018 roku. Składa się z pięciu segmentów: dwóch administracyjno-gospodarczych oraz trzech z boksami dla psów i kotów. W kompleksie są również wygrodzone wybiegi dla psów.
Marcin Kamiński