Niespodziewany obrót sprawy o wycięcie około 3 ha drzew w Łebie. Sąd, zamiast usłyszeć mowy końcowe prokuratora i obrońcy oskarżonych w procesie, przykładnie ukarał biegłego, który miał wydać opinię w sprawie. Nie wydał, bo nie stawił się. I to po raz kolejny. Sąd postanowił też, że doprowadzi biegłego na kolejny proces siłą z pomocą policji.
Chodzi o głośną na cały kraj sprawę wycinki lasu w Łebie, do której doszło w 2017 roku. Jerzy R. i Maria van E. zostali oskarżeni o spowodowanie zniszczenia w świecie roślinnym i zwierzęcym w znacznych rozmiarach przez wycinkę drzew na swoich działkach, na obszarze około 3 ha w Łebie. Od początku nie przyznają się do zarzucanych czynów. Dwoje właścicieli czterech nadmorskich działek skorzystało wtedy z tak zwanego „lex Szyszko” i przygotowali zalesiony teren pod budowę. Teren jednak leżał w obszarze chronionym Natura 2000, a w miejscowym planie zagospodarowania figuruje jako chroniony bór bażynowy.
CHRONIONE DZIAŁKI
W toku prokuratorskiego śledztwa ustalono, iż oskarżeni zlecili wycinkę drzew na własnych działkach usytuowanych w pasie nadbrzeżnym w Łebie, nie biorąc jednak pod uwagę zapisów w planie zagospodarowania przestrzennego. A wynikało z nich, że na ich działkach są chronione prawem tereny leśne oraz siedliska przyrodnicze flory i fauny.
A BIEGŁY SIĘ NIE POJAWIŁ
Prokuratura w prowadzonym postępowaniu zgromadziła obszerny materiał dowodowy, w tym trzy opinie biegłego z zakresu ochrony środowiska. Dzisiaj w Sądzie Rejonowym w Lęborku sąd miał skonfrontować ze sobą opinię dwóch biegłych. Jeden z nich stawił się na rozprawę, drugi nie. I to po raz kolejny.
BEZ KONTAKTU I Z POLICJĄ
– Podjęliśmy kolejną próbę skontaktowania się z biegłym Marcinem P., bezskutecznie – mówiła sędzia Katarzyna Wesołowska. – W związku z tym, że biegły dzisiaj nie stawił się i nie usprawiedliwił swojej nieobecności, sąd postanowił ukarać go karą pieniężną w wysokości 3 tys zł. A w związku z tym, że uporczywie nie stawia się na wezwania sądu zarządził zatrzymanie na czas do 48 godzin i przymusowe doprowadzenie biegłego na kolejny termin rozprawy.
Sąd wyjaśnił, że przepis o doprowadzeniu stosuje się w wyjątkowych sytuacjach.
MOŻE NAWET BYĆ ARESZT
– Biorąc pod uwagę wielokrotne niestawiennictwo biegłego, jest to całkowicie uzasadnione skorzystanie z tej możliwości. W przypadku kolejnego niestawiennictwa i niedoprowadzenia go na kolejny termin rozprawy przez policję, sąd rozważy możliwość aresztowania biegłego na czas nieprzekraczający 30 dni – dodaje przewodnicząca Katarzyna Wesołowska.
Kolejny proces odbędzie się w październiku.
Marcin Kamiński/amo