Człowiek o wielkim sercu, który opiekuje się zwierzętami i oddaje im całe swoje życie. Marta Śmietanka słupskim schroniskiem kieruje od prawie pięciu lat. Joannie Mereckiej-Łotysz opowiedziała o tym, że to wyjątkowe miejsce jest w jej życiu całą dobę, każdego dnia, przez cały rok.
– Rzeczywiście praca w schronisku dla mnie trwa całą dobę. To, że wychodzę do domu o 15:00, 16:00 czy o 17:00, nie zmienia faktu, że cały czas jestem na łączach z pracownikami schroniska, służbami. I telefonicznie, i internetowo. To praca, wymagająca całodobowej aktywności – mówi Marta Śmietanka, kierownik słupskiego schroniska. – Nie da się wyjść, zamknąć za sobą drzwi i nie myśleć o tym, co tutaj się dzieje – dodaje Marta Śmietanka.
PRACA TAKŻE DOMOWA
– Zabieram pracę do domu, ale zabieram też zwierzęta, głównie te, wymagające szczególnej opieki. Mój dom jest też domem tymczasowym dla naszych podopiecznych, co czasami mają mi za złe moi bliscy, choć dziś już przyzwyczaili się do tego, że, oprócz naszych stałych zwierząt domowych, mamy dodatkowych gości – mówi.
– Najtrudniejsze w schroniskowej pracy jest niemyślenie o hejcie, który wylewa się na nas. Niemyślenie o ludziach, którzy rzucają nam kłody pod nogi, nie mając świadomości, jak na co dzień wygląda nasza praca. Większość tej krytyki dotyczy oczywiście adopcji, bo wymagania mamy spore, ale wynika to wyłącznie z tego, że nie wszyscy, którzy adoptują zwierzęta, są odpowiedzialni. Wracają do nas co jakiś czas psy czy koty z adopcji po miesiącu, dwóch, pół roku. Każdy z nich, każdy z tych powrotów, traktuję jako osobista porażkę – dodaje Marta Śmietanka.
ADOPCJA MAILOWA
Z powodu rosnącej liczby zakażeń COVID-19 do odwołania zmieniły się zasady wejść do placówki. Na teren schroniska można wchodzić pojedynczo. Procedura adopcyjna zwierząt odbywa się drogą e-mailową.
Szczegółowe informacje dostępne są na stronie słupskiego schroniska lub jego profilu facebookowym.
Posłuchaj rozmowy z Marta Śmietanką, kierownik słupskiego schroniska:
Joanna Merecka-Łotysz/mk