Słupszczanka twierdzi, że bytowska drogówka pozwoliła pijanej ponownie wsiąść za kierownicę. Policja odrzuca oskarżenia

Policjanci z Bytowa nie złamali procedur. Mieszkanka Słupska zarzucała funkcjonariuszom, że po jej tak zwanym obywatelskim zatrzymaniu dopuścili do ruchu samochód z dwójką pijanych dorosłych, wiozących dwoje dzieci. W efekcie samochód wpadł do rowu. Policja zdementowała te oskarżenia.

Do zdarzenia doszło w sierpniu. Kobieta z mężem zauważyła na drodze krajowej numer 21 forda z warszawskimi numerami rejestracyjnymi. Samochód jechał od lewej do prawej strony jezdni. Udało się go zatrzymać. Jak się okazało, kobieta za kierownicą miała dwa promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Potwierdził to patrol policji, który przyjechał na miejsce.

WYPADEK

Po obywatelskim zatrzymaniu kobieta z mężem odjechała, a kilka godzin później mężczyzna, już samotnie wracając tą samą trasą, zobaczył, kilka kilometrów od miejsca pierwszego zatrzymania, tego samego forda w rowie. Obok stał policyjny radiowóz. Okazało się, że pijana kobieta ponownie wsiadła za kierownicę i z dwójką dzieci oraz teściem próbowała kontynuować podróż w kierunku Warszawy.

Kobieta wraz z mężem napisała skargę na policjantów z patrolu. Jej zdaniem dopuścili do ruchu samochód z dwójką pijanych dorosłych, wiozących dwoje dzieci. Policja z Bytowa nie potwierdziła tych zarzutów, ale świadkowie nie wycofują się z oskarżeń pod adresem funkcjonariuszy.

ALKOHOL

Świadkowie, którzy zatrzymali w sierpniu tego roku samochód z pijaną 36-letnią kobietą za kierownicą podtrzymują, że patrol policji przekazał samochód pasażerowi, który nie tylko nie miał prawa jazdy, ale również był nietrzeźwy.

– Zatrzymana przez nas wtedy pani sama zadzwoniła na policję i powiedziała, że została zatrzymana i przez nas rzekomo pobita. Dyspozytor policji pytał, czy jest ktoś inny, kto może prowadzić samochód. Wtedy ta pani za kierownicą powiedziała, że nie, bo jej teść nie ma prawa jazdy. Ten pan z siedzenia pasażera bełkotał, czuliśmy od niego odór alkoholu, nie chciał wysiąść z auta. Przy nas policja nie badała go alkomatem – opowiada świadek zdarzenia.

DZIAŁANIE POLICJI

Sierżant sztabowy Damian Chamier Gliszczyński z Komendy Powiatowej Policji w Bytowie podkreśla, że postępowanie wyjaśniające w tej sprawie nie wykazało żadnych uchybień ze strony patrolu policji.

Samochód po obywatelskim zatrzymaniu pijanej kobiety, która prowadziła auto z dwójką dzieci w środku, przekazano jej teściowi, który był, zdaniem policji, trzeźwy. Miał też zobowiązać się do opieki nad dziećmi.

Stanowisko Komendy Powiatowej Policji w Bytowie.

„W sierpniu do Komendy Powiatowej Policji w Bytowie wpłynęło pismo mieszkanki powiatu słupskiego, dotyczące, jej zdaniem, uchybień w interwencji policjantów ruchu drogowego. Komendant Powiatowy Policji w Bytowie polecił dokładnie wyjaśnić wszelkie okoliczności tej interwencji.

W trakcie postępowania policjanci ustalili, że 2 sierpnia br. dyżurny bytowskiej komendy odebrał zgłoszenie, że na drodze krajowej nr 21 w miejscowości Zielin świadkowie ujęli nietrzeźwą kierującą fordem.

Natychmiast na miejsce został skierowany patrol. Tam policjanci zastali zgłaszających oraz kierowcę forda, 36-letnią mieszkankę Warszawy, z rodziną. Policjanci sprawdzili trzeźwość kobiety i okazało się, że w organizmie ma 2 promile alkoholu. Funkcjonariusze zatrzymali jej prawo jazdy i zakazali dalszej jazdy. Policjanci sprawdzili także trzeźwość 62-letniego pasażera samochodu, członka rodziny i jemu przekazali klucze od samochodu i samochód. Mężczyzna zobowiązał się także do opieki nad podróżującymi z nimi wnuczkami.

Tego samego dnia policjanci, patrolując drogę krajową nr 21, zauważyli kontrolowanego wcześniej forda. Samochód zjechał na pobocze i zatrzymał się. Okazało się, że za kierownicą siedzi wcześniej zatrzymywana już mieszkanka Warszawy. Policjanci uniemożliwili jej dalszą jazdę, a samochód odholowali na policyjny parking.

Wyjaśniając okoliczności obu interwencji nie potwierdzono zarzutów, stawianych przez mieszkankę powiatu słupskiego. Ustalono, również że funkcjonariusze nie dopuścili się naruszenia dyscypliny służbowej.

Należy jeszcze raz podkreślić, że w trakcie pierwszej i drugiej interwencji, zarówno kierująca jak i pasażer pojazdu, zostali poddani badaniu na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu. U kobiety stwierdzono stan nietrzeźwości, natomiast 62-letni mężczyzna był trzeźwy i zobowiązał się do opieki nad swoimi wnuczkami.

sierż. szt. Damian Chamier Gliszczyński”.

Pijana 36-latka odpowie za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu, a jej 62-letni teść za udostępnienie auta osobie nietrzeźwej po pierwszym zatrzymaniu. Potem samochód wpadł do rowu. Wnioski o ukaranie trafiły do sądu.

 

Przemysław Woś/pb

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj