Ponad 200 osób zostanie ukaranych za brak segregacji śmieci w Słupsku. Od marca każdy mieszkaniec ma obowiązek dzielenia odpadów na pięć frakcji. Po pierwszych kontrolach stwierdzono nieprawidłowości.
Katarzyna Guzewska, dyrektor wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska w Urzędzie Miejskim w Słupsku, podkreśla, że kary to ostateczność, bo mieszkańcy mieli bardzo dużo czasu na oswojenie się ze zmianami.
DECYZJE PO WIELOKROTNYCH KONTROLACH
– To nie jest tak, że my stwierdzamy w pojemniku na śmieci, że jest jedna plastikowa butelka i wystawiamy mandaty. Wszystko jest oparte na procedurach i przepisach prawa. Decyzja musi być potwierdzona niepodważalnymi faktami – mówiła dyrektor.
Powiedziała, że kary dotyczą pojedynczych nieruchomości i wspólnot mieszkaniowych. – Mówimy o przypadkach ewidentnych, które się powtarzają – dodawała Katarzyna Guzewska.
„NIE WIEMY, KTO NIE SEGREGUJE”
Ewa Wach, prezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej w Słupsku, przyznaje, że nawet jeśli tylko część lokatorów jednej nieruchomości nie segreguje śmieci, to kara nakładana jest na wszystkich mieszkańców.
– Nie wiemy, kto nie segreguje śmieci. Nie jesteśmy w stanie złapać za rękę konkretnych osób. Dlatego decyzja dotyczy wszystkich. Może ludzie się szybko zreflektują i jeden będzie pilnował drugiego – skomentowała prezes.
PODWOJONA STAWKA
Kara w postaci podwojonej stawki za wywóz odpadów obowiązuje tylko na miesiąc. Kolejna decyzja musi zostać potwierdzona stwierdzeniem nowych przypadków złego segregowania odpadów.
Mieszkańcy przyznają, że mimo zmiany przepisów w wielu miejscach wciąż widać nieposegregowane śmieci.
– Nawet na przykładzie mojego bloku to widać, że ludzie wrzucają wszystko gdzie popadnie. Jedynym sposobem jest karanie, bo nie ma lepszego wyjścia – powiedziała mieszkanka ulicy Bema w Słupsku. – Są pojemniki, nie ma z tym problemu, ale zawsze wszystko ląduje gdzie popadnie – dodawał młody słupszczanin.
Paweł Drożdż/am