Problemy słupskich przewoźników. MZK i PKS zarobiły dużo mniej niż w poprzednich latach

Spadek dochodów o jedną trzecią zanotował w tym roku Miejski Zakład Komunikacji w Słupsku. Lokalny PKS danych jeszcze nie podsumował, ale obrót i liczba przewiezionych w tym roku pasażerów mogą być mniejsze nawet o 60 procent. To efekt kryzysu spowodowanego koronawirusem. Do połowy listopada tego roku MZK Słupsk zarobił tylko 6,4 miliona złotych. To prawie 3 mln mniej niż w roku poprzednim. W 2018 roku dochody MZK Słupsk wyniosły 9,5 mln złotych, a w 2016 – 11, 5 mln. PKS Słupsk szacuje, że stracił więcej niż połowę wpływów finansowych.

– Sytuację ratują programy rządowe -mówi prezes PKS Słupsk Piotr Rachwalski. – Dzieci uczą się zdalnie, nie wykonujemy więc kursów szkolnych. Część pracowników również pracuje w domach, ale w systemie hybrydowym. Korzystają więc z transportu rzadziej niż dotychczas. Mam nadzieję, że w przyszłym roku wrócimy do normalnego funkcjonowania i mogę obiecać, że nasza oferta będzie jeszcze lepsza. Będzie poprawiana i dostosowywana do potrzeb pasażerów. Udało się pozyskać pieniądze z funduszu Rozwoju Przewozów Autobusowych na wsparcie komunikacji regionalnej na terenie naszego powiatu. Obsługujemy duży obszarowo teren i stąd koszty komunikacji są niemałe – dodaje Piotr Rachwalski.

Powiat słupski, który jest współwłaścicielem PKS-u, pozyskał na dofinansowanie lokalnych połączeń prawie 5 milionów złotych. Samorząd otrzymał też pieniądze – ponad 7 mln złotych – na zakup dziesięciu nowych autobusów, które będą wykorzystywane w komunikacji lokalnej.

Przemysław Woś

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj