To była obrona konieczna. Sąd Okręgowy w Słupsku uniewinnił niepełnosprawnego mężczyznę, który zadał pijanemu napastnikowi jedenaście ciosów nożem, broniąc się przed napadem.
W czerwcu 2018 pijany Marian K. wdarł się do domu Andrzeja F. w Strzyżynie koło Słupska i zaatakował śrubokrętem właściciela posesji. Po odparciu ataku przez gospodarza napastnik uciekł i zmarł kilkaset metrów dalej w wyniku utraty krwi. Miał w organizmie 2,7 promila alkoholu.
Prokuratura Okręgowa w Słupsku najpierw zarzuciła Andrzejowi F. zabójstwo, później zmodyfikowała zarzut na przekroczenie obrony koniecznej.
NÓŻ W DŁONI
– Andrzej F. to inwalida bez lewej nogi, bronił się przed zagrożeniem – tak uniewinniający wyrok uzasadniała sędzia Aleksandra Szumińska.
– Prawo do obrony koniecznej przysługuje zaatakowanemu zawsze i niezależnie od tego, czy na przykład mógł uniknąć niebezpieczeństwa związanego z zamachem przez ucieczkę czy ukrywanie się. Warto to podkreślić, że Andrzej F. tego dnia obierał jabłka, nie miał protezy. Miał w dłoni nóż, ale po domu poruszał się, przesuwając pośladkami po podłodze. Mimo to Marian K. na niego napierał.
Zdaniem sądu nie doszło do przekroczenia zasad obrony koniecznej.
TO BYŁA KONIECZNOŚĆ
Obrońca Andrzeja F. mecenas Bartosz Rumiński podkreślał, że oskarżony nie miał innego wyjścia jak odeprzeć atak.
– Dzisiejszy wyrok jest sprawiedliwy dlatego, że sąd uznał słusznie w moim przekonaniu, że do przekroczenia absolutnie nie doszło. Każdy kto przebywa w swoim domu ma prawo bronić się wszelkimi sposobami, ze względu na szereg okoliczności w tej sprawy oskarżony tym bardziej takie prawo miał. Skorzystał z niego, bo jeśliby tego nie zrobił, to spotkalibyśmy się na tej sali, ale wtedy pokrzywdzonym był oskarżony jako nieżywy, a oskarżonym ten, który wdarł się bezprawnie do cudzego domu – dodał obrońca Andrzeja F.
Wyrok nie jest prawomocny. Prokuratura nie wyklucza złożenia apelacji.
Przemysław Woś/pb