Na powstające pod oknami złomowisko skarżą się mieszkańcy ulicy Zielonej w Słupsku. Od ponad dwóch lat proszą miasto o interwencję w tej sprawie. Mówią, że część samochodów stoi tak długo, że zaczęli je rozbierać złomiarze.
Pani Grażyna, która mieszka przy ulicy Zielonej, twierdzi, że już w 2019 roku zgłaszała miastu sprawę wraków, które są porzucane pod oknami jej domu. Obecnie to sześć samochodów. Po części pojazdów gołym okiem widać, że są w fatalnym stanie technicznym i nikt się nimi nie interesuje. Z wyjątkiem złomiarzy.
IM DALEJ WZDŁUŻ ZIELONEJ, TYM WIĘCEJ ZŁOMU
– Wszystkie graty, które nie nadają się do jeżdżenia, to przywożą do nas. Jakby tu było złomowisko. Złomiarze już rozkradają te auta. Za chwile ten samochód stoczy się na ulicę i dopiero będzie problem – przestrzega mieszkanka ulicy Zielonej.
Pan Krzysztof dodaje, że samochody mogą stwarzać zagrożenie dla przechodniów. – Ja często jestem tu z dzieckiem, te samochody po rozbiórkach przez złomiarzy mają ostre krawędzie. Im dalej wzdłuż ulicy Zielonej, tym więcej złomu – skarżył się mężczyzna.
POTRZEBA WIĘCEJ CZASU
Paweł Dyjas, komendant straży miejskiej w Słupsku, przyznaje, że na usunięcie wraków potrzeba więcej czasu. – Straż miejska po zgłoszeniu nie holuje żadnego pojazdu. Chyba że stwarza on bezpośrednie zagrożenie dla życia i zdrowia. W przypadku samochodu, który jest zamknięty, a widać, że jest długo nieużytkowany, staramy się przede wszystkim ustalić właściciela i jego zmusić do usunięcia samochodu – tłumaczy komendant.
Podkreśla, że jeżeli samochód zostanie odholowany, to właścicieli często nie stać na uregulowanie opłat i to powoduje „dodatkowe koszty dla miasta”, których „straż miejska stara się unikać”.
– Sprawę zgłaszałam już w 2019 roku, to ile jeszcze można czekać? Rozumiem, że będzie sprawa, jak stanie tu więcej samochodów albo coś się zapali? – dopytuje mieszkanka Zielonej.
Rocznie z miejskich parkingów w Słupsku zabieranych jest ponad 100 wraków.
Paweł Drożdż/ap