W zderzeniu kutrów 25 mil morskich od Ustki zawiniły obie załogi. Na pokładach było łącznie 36 osób

KolizjaKutrów1

Załogi dwóch jednostek z Ustki ponoszą odpowiedzialność za zderzenie kutrów na pełnym morzu – uznała Państwowa Komisja Badania Wypadków Morskich. Podczas zdarzenia na pokładzie było łącznie 36 osób. Jeden z kutrów w wyniku uszkodzeń wymagał holowania do portu w Ustce przez jednostkę ratowniczą SAR.

Do zdarzenia doszło 20 grudnia 2019 roku 25 mil morskich na północ od portu w Ustce. Dwa kutry rybackie wypłynęły z wędkarzami na połów. „Hunter” miał na pokładzie wraz z załogą 14 osób, a „Amelia Max” – 21 osób. Z ustaleń komisji wynika, że osoby odpowiedzialne za sterowanie jednostkami nie obserwowały się wzajemnie na pełnym morzu, nie prowadziły również prawdopodobnie komunikacji radiowej, bo w porannych ciemnościach większa jednostka uderzyła w bok i rufę mniejszej. W wyniku zderzenia „Hunter” obrócił się wokół własnej osi i stracił napęd poprzez uszkodzenie śruby, która została wyrwana.

USTALENIA PAŃSTWOWEJ KOMISJI BADANIA WYPADKÓW MORSKICH

– W tym czasie było jeszcze ciemno, krótko przed nastaniem świtu, ale kontury jachtu „Hunter” i jego światła nawigacyjne były dobrze widoczne z pokładu jachtu „Amelii Max”. Wędkarz zauważył też, że w sterówce jachtu „Amelia Max” były zapalone światła. Chciał ostrzec kierującego jachtem szypra o niebezpieczeństwie, ale nie zdążył bo w tym czasie jacht „Hunter” podszedł pod dziób jachtu „Amelii Max” i o godz. 07:27 doszło do kolizji obu jednostek. „Amelia Max” uderzyła dziobem w rufową część „Huntera” z jego prawej burty, ok. 70cm od skraju rufy, powodując gwałtowne obrócenie „Huntera” i duży przechył na lewą burtę. Wędkarze będący na pokładzie jachtu „Hunter” łapali się relingów i innych elementów na pokładzie w obawie przed przewróceniem się lub wypadnięciem za burtę. Na jachcie „Amelia Max” na sekundy przed kolizją szyper przesterował silnik na „całą wstecz”, ale było już za późno i nie zapobiegło to kolizji. W wyniku, której jacht „Hunter” obrócił się wokół dziobu jachtu „Amelii Max” i znalazł się po jego prawej burcie. Ocierając się prawymi burtami i podążając w przeciwnych kierunkach jachty oddaliły się od siebie. W chwili kolizji, kiedy jacht „Hunter” był przechylony na lewą burtę prawdopodobnie doszło do uderzenia wystającym w podwodnej części elementem stewy dziobowej jachtu „AmeliaMax” w śrubę napędową jachtu „Hunter”, co spowodowało wyrwanie i wysunięcie wału śrubowego ze sprzęgła – poinformowała komisja.

(Fot. PKBWM)

NARUSZENIE PRZEPISÓW

Uszkodzenie spowodowało, że jednostka musiała zostać odholowana przez wezwany z Ustki statek ratowniczy SAR. Zdaniem Państwowej Komisji Badania Wypadków Morskich nawigacja i sterowanie jednostkami z 36 osobami na pokładzie była prowadzona z naruszeniem zasad obowiązujących na morzu. Zdaniem komisji mogło to wynikać z rutyny wynikającej z ciągłego, komercyjnego przewożenia wędkarzy na Ławicę Słupską.

– Według opinii Komisji w czasie pełnienia wacht na jednostkach „Amelia Max” i „Hunter” nie prowadzono żeglugi zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa drogi morskiej. W sytuacji zaistnienia ryzyka zderzenia, brak zdecydowanych i podjętych z odpowiednim wyprzedzeniem działań przez kierujących w celu uniknięcia zderzenia, doprowadziło do kolizji jednostek. Wynikało to ze źle prowadzonej obserwacji na obu jednostkach oraz ze złej oceny zagrożenia w trakcie prowadzenia nawigacji. Opisywana w raporcie kolizja mogła zakończyć się kolejną tragedią morską przez brak respektowania oczywistych i prostych zasad prowadzenia bezpiecznej nawigacji – poinformowano.

W wyniku wypadku na szczęście nie ucierpiał nikt z załogi ani pasażerów obu jednostek.


Przemysław Woś/ap

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj