Czwarty raz Słupsk próbuje wprowadzić kartę miejską. Rozwiązanie ma zachęcić do płacenia podatków w mieście, bo w zamian każdy z mieszkańców ma – dzięki karcie – otrzymać szereg zniżek na usługi.
Zniżki mają dotyczyć sfer kultury, sportu i wypoczynku, ale również badań profilaktycznych.
– Krótko mówiąc: chodzi o to, by mieszkańcy, którzy składają się na budżet naszego miasta, mieli z tego coś dodatkowo. Temu karta ma służyć. O konkretnych rozwiązaniach trudno na razie mówić, bo nie wiemy, czy radni zgodzą się na jej wprowadzenie. To kolejna próba, ale mam nadzieję, że teraz się uda. Pracowaliśmy nad tym rozwiązaniem. Podstawą przyznania karty będzie prawdopodobnie deklaracja podatkowa PIT, aktualizowana co roku w maju – mówi Monika Rapacewicz, rzecznik Urzędu Miejskiego w Słupsku.
WICEPRZEWODNICZĄCY: MOŻE LEPIEJ POROZMAWIAĆ Z USTKĄ?
Wiceprzewodniczący Rady Miejskiej w Słupsku, Tadeusz Bobrowski z PiS, sceptycznie odnosi się do powodzenia projektu.
– Kilka razy już się nie udało, bo coś nie zagrało ze strony urzędu. Trzeba nad tym popracować. Może warto porozmawiać z samorządem, któremu się udało, na przykład z Ustką. Mamy dwumiasto Słupsk-Ustka, może lepiej skorzystać z rozwiązania, które już działa – sugeruje wiceprzewodniczący.
PRÓBY TRWAJĄ OD 2015 ROKU
Pierwszy raz kartę miejską w Słupsku próbowano wprowadzić w 2015 roku. Przetarg unieważniono, a w kolejnym najtańsza oferta była pięciokrotnie wyższa od zakładanej kwoty.
Przemysław Woś/MarWer