W Korzybiu w gminie Kępice w powiecie słupskim odbyło się XV Grzybobranie, czyli nieoficjalne mistrzostwa w zbieraniu grzybów. Dziesiątki rywalizujących o miano króla grzybiarzy wyruszyły na dwugodzinną wyprawę konkursową. Najlepsi potrafili zebrać po trzy kilogramy grzybów. Rekordowe borowiki miały 25 centymetrów wysokości. Impreza udała się znakomicie, w czym pomogła wspaniała, słoneczna pogoda.
– Coraz więcej ludzi, coraz więcej gości spoza gminy. Nasza impreza rozkręca się z roku na rok – cieszy się Magdalena Majewska, burmistrz Kępic. Cieszy tym bardziej, że w lasach jest dużo grzybów, szczególnie borowików.
Co takiego jest w zbieraniu grzybów, że Polacy tak je kochają? – Robią to od dziesiątek pokoleń. Jesteśmy jedynym krajem pozwalającym wszystkim bez wyjątku i bez żadnych ograniczeń korzystać z uroków zbierania grzybów w lesie, które może być też źródłem dochodów. To przecież rynek wart miliard złotych rocznie. Mało kto o tym pamięta – podkreśla nadleśniczy Sławomir Piątkowski z Nadleśnictwa Warcino.
ZACHWYT KAROLA OKRASY, CZYLI SADZIUN SOSNOWY I CZOSNACZEK
Nadleśniczy Piątkowski wskazuje na wielkie walory grzybowe pomorskich lasów. – Naszym gościem był słynny kucharz Karol Okrasa. Przygotowywał potrawy z grzybów i był zdumiony, że w naszych lasach można znaleźć sadziuna sosnowego, gatunek zwany też szmaciakiem gałęzistym. To grzyb bardzo pożądany w warszawskich restauracjach. A już o istnieniu „czosnaczka”, grzyba przypominającego w smaku czosnek, w ogóle nie wiedział, ale zachwycił się nim – dodaje.
Imprezie towarzyszył wielki festyn z muzyką, pokazami kulinarnymi i konkursami wiedzy o przyrodzie.
KNA/MarWer